niedziela, 4 lutego 2018

Rozdział 8


Wspólne śniadanie, upływa w nerwowej atmosferze. Laura nieustannie posyła w moją stronę, zaniepokojone spojrzenia. Wciąż bojąc się, że zdradzę Olivierowi, czego byłam świadkiem ostatniej nocy. Wtedy skończyłoby się jej życie w luksusie i spełnianie każdej możliwej zachcianki. Gdyby Olivier ją zostawił, zostałaby z niczym. Jej rodzina nigdy nie należała do najzamożniejszych. Ale ja nie miałam zamiaru jej pogrążyć. Nie jestem, jak ona. Która z premedytacją, wykorzystałaby natychmiast taką wiedzę. Gdybym miała charakter obecnych tutaj osób, jej idealny świat właśnie legł by w gruzach. Tylko, że to i tak w niczym by nie pomogło. Mam teraz ważniejsze sprawy niż Laura i jej wierność mężowi. 




Cedric za to, jak zwykle udaje, że nic się nie stało. Widocznie zupełnie nie posiadał sumienia, inaczej już dawno zastanowiłby się nad swoim postępowaniem.
Nie mogłam zrozumieć, jak mógł zrobić takie świństwo swojemu najlepszemu przyjacielowi. Dla niego nie liczył się już nikt. Istniał jedynie on i jego pragnienia. 
- Co się z wami dzieje? Jesteście jakoś dziwnie milczący. Stało się coś, o czym nie wiem? - Olivier w końcu zauważa dziwne zachowanie naszej trójki.
- Wszystko w porządku. Po prostu niektórzy, mieli kłopoty ze snem podczas ubiegłej nocy - mimo wszystko, nie potrafię odmówić sobie tej drobnej uszczypliwości, na którą Laura bardzo nerwowo reaguje. Z trudem przełykając pitą przez nią kawę. Miło było choć przez chwilę, popatrzyć jak nie góruje nad innymi i czuje się niepewnie.
- Amelia, po prostu nie mogła zasnąć. A ja postanowiłem dotrzymać jej towarzystwa. Dlatego jesteśmy trochę zmęczeni - Cedric próbuje opanować sytuację i uspokoić coraz bardziej zdenerwowaną Laurę. Może liczy na powtórkę ich poprzedniej schadzki? Jestem tym wszystkim rozbawiona, choć wiem że nie powinnam. Przebywanie w ich obecności, źle na mnie wpływało. 
- Kochanie, nie najlepiej się czuję. Chyba pójdę się położyć - Laura zwraca się do Oliviera i w pośpiechu wychodzi. Widać kompletnie nie radzi sobie z tym, co się wczoraj wydarzyło. Wcale nie jest mi jej żal, mogła się liczyć z konsekwencjami. Może w końcu dotarło do niej, że pewnych rzeczy się nie robi. Egoizm kompletnie ją zaślepił.



Po śniadaniu, udaję się do przydzielonego nam pokoju, aby w spokoju przetrwać czas, który pozostał nam do wyjazdu. Nie mogłam doczekać się tego momentu. Niestety pojawienie się wściekłego Cedrica, burzy mój spokój.
- Co ty wyprawiasz? Chyba cię ostrzegałem, żebyś nie próbowała żadnych numerów. Już zapomniałaś, że to nie ty tutaj rządzisz? - patrzy na mnie z wymalowaną ma twarzy furią.
- Niby, co ja takiego zrobiłam? Co ty w ogóle sobie wyobrażasz? Na moich oczach całujesz się z Laurą, a ja mam udawać, że nic się nie stało? - nie pozostaje mu dłużna. Mam dość jego zachowania. I traktowania mnie, jak marionetki z którą może zrobić, co tylko chce.
- Skoro jakiś czas temu, dałaś mi do zrozumienia, że wiesz o moich skokach w bok. To na co mam się ukrywać? Ciebie to i tak nie obchodzi - wprost nie mogę uwierzyć, że naprawdę to powiedział.
- Twoja bezczelność nie zna granic. Czy ty naprawdę nie widzisz, kim się stałeś? - pytam, próbując w jakiś sposób do niego dotrzeć. Nie uzyskuję jednak żadnych rezultatów.
- Skończ tą swoją umoralniającą gadkę. Nie będę tego słuchał. Sama też nie jesteś święta. Myślisz, że nie wiem o kim tak myślisz, gdy całkowicie odpływasz? Ale jeszcze się rozczarujesz i to bardzo niedługo. Dobrze, że przynajmniej nie będę musiał z tobą wracać. Bo nie zniósłbym, dłużej twojej obecności - jego ostatnie słowa wzbudzają moje zainteresowanie.
- O czym ty znowu mówisz? - chcę poznać jakieś szczegóły.
- Dostałem pilny telefon. Wyjeżdżam na kilka dni do Berlina, muszę opanować kryzys w jednym z oddziałów firmy. Pojadę bezpośrednio stąd - cieszy mnie ta wiadomość. Los chyba naprawdę, zaczyna mi sprzyjać. Mam zamiar skorzystać z jego nieobecności i porozmawiać z rodzicami. Tak, aby nie mógł mi w tym przeszkodzić. Dodatkowo nie będę musiała go oglądać i znosić jego towarzystwa w domu.

- Udanej podróży - mówię z przekąsem, gdy zaczyna pakować swoje rzeczy.
- Na pewno taka będzie. Tak samo, jak atrakcje czekające mnie na miejscu - Cedric jest naprawdę naiwny, jeśli myśli że takimi słowami wzbudzi u mnie cokolwiek. Nie zależało mi na nim, nawet w najmniejszym stopniu.
- Robisz się coraz bardziej żałosny - po wczorajszym dniu, jestem dużo odważniejsza i przestaję się liczyć ze słowami. Czym jeszcze bardziej go denerwuję.
- A ty pyskata. Radzę ci utemperować ten język, inaczej ja to w końcu zrobię. A wtedy przestanie być miło - słyszę od niego na pożegnanie, po czym wychodzi bez zbędnych słów na do widzenia. Zostawiając mnie samą. Ignoruję jego słowa. Mimowolnie uśmiechając się do siebie z nadzieją, że być może już niedługo, mój koszmar dobiegnie końca. A Cedric stanie się tylko złym wspomnieniem. Wtedy mogłabym rozpocząć nowe życie, w którym odnalazłabym szczęście. 


Nie tracąc więcej czasu, postawiam jak najszybciej spakować swoje rzeczy i opuścić to nieprzychylne mi miejsce. Nic mnie już tutaj nie trzymało. Poza tym, czekała mnie długa droga powrotna. 




Będąc gotowa, postanawiam pożegnać się z Olivierem. Nie chcąc wyjść na niegrzeczną i niewdzięczną za gościnę. Mogłam nie darzyć go zbytnią sympatią, ale zasługiwał na szacunek.
Za to z Laurą nie miałam zamiaru się widzieć. Była zbyt wyrachowana i zepsuta, aby choćby spróbować zrozumieć swoje błędy.


Pukam niepewnie do gabinetu Oliviera. Czekając na zaproszenie.
- Amelia, nie spodziewałem się ciebie. Potrzebujesz czegoś? - obdarza mnie zaskoczonym spojrzeniem.
- Chciałam się pożegnać i podziękować za poświęcony nam czas - uśmiecham się słabo, chcąc mieć już za sobą rozmowę z nim.
- Już wyjeżdżasz? Nie masz za, co dziękować. To była przyjemność gościć ciebie tutaj - mam wrażenie, że po raz pierwszy jego słowa są naprawdę szczere. Co mnie bardzo dziwi. Byłam pewna, że nie znosi mnie równie mocno, jak jego żona.
- W takim razie do zobaczenia - żegnam się z nim. Chcąc opuścić jego dom.
- Poczekaj - nieoczekiwanie zatrzymuje mnie.
- Tak? - pytam, nie mając pojęcia o co może jeszcze chodzić.
- Może to głupio zabrzmi, ale nie powinnaś wychodzić za Cedrica. Zasługujesz na kogoś lepszego niż on. Jesteś inna niż my. Ja naprawdę widzę dużo więcej niż wszyscy myślą – patrzę wprost w jego oczy. I w jednej sekundzie orientuję się, że on wie o romansie Laury i Cedrica. Być może nawet domyślił się, że ja jestem z z nim przymusu. 
- Będę pamiętała. Ale każdy z nas ma wybór, ty też - próbuję mu uświadomić, że nie musi znosić zachowania Laury. Udając, że o niczym nie wie.
- Czasami jest już za późno. Ale ty masz jeszcze czas. Wierzę, że ci się uda. Powodzenia, Amelio - kończymy tą dziwną rozmowę, pełną niedomówień. Opartą właściwie na domysłach. 


W drodze powrotnej, dochodzę do wniosku że być może źle oceniałam Oliviera w przeszłości. Może kiedyś był nawet, jak ja. Ale przebywanie przez tyle lat w takim towarzystwie, zrobiło swoje. To była dla mnie przestroga, co może stać się, także ze mną. Jeśli wyjdę za Cedrica. Po pewnym czasie, całkowicie zobojętnieje na wszystko i zacznę się zachowywać, jak oni. A to byłaby moja największa porażka. Za nic nie mogłam do tego dopuścić, jeśli chciałam ocalić samą siebie przed kompletną zgubą. 


Gdy już z daleka dostrzegam dom, nie mogę powstrzymać swojej radości. Nie pamiętałam, kiedy tak bardzo cieszyłam się na powrót do tego miejsca. Przecież nie znosiłam go równie mocno, jak całego swojego życia. Zdawałam sobie sprawę, kto jest przyczyną zmiany mojego nastawienia. Ale dzisiaj, nie miałam zamiaru się nad tym, aż tak bardzo zastanawiać. I zwyczajnie spędzić ten wieczór bez zastanawiania się nad tym, co będzie dalej.



Po przekroczeniu progu domu, jedyne czego chcę to iść prosto do Richarda i podzielić się z nim tym, co postanowiłam. Odnośnie swojej przyszłości. Oraz opowiedzieć o wydarzeniach ostatnich dni. Mogłam zaprzeczać ile chciałam, ale nie potrafiłam się dłużej oszukiwać. Strasznie za nim tęskniłam, mimo że to były tylko dwa dni. Wciąż przyłapywałam się na tym, że mimowolnie moje myśli podążały w jego stronę. Zaczynałam żałować, że ani razu do niego nie zadzwoniłam. Przez co nie miałam pojęcia, jak minął mu weekend. Dlatego też, jeszcze bardziej chciałam go nareszcie zobaczyć, przytulić się do niego i zwyczajnie z nim pobyć.
Wiedziałam, że nie powinnam coraz bardziej w to wszystko brnąć i powiedzieć sobie stop, zanim nie będzie za późno. Ale zwyczajnie tego nie potrafiłam. Wszystko mnie do niego przyciągało. A ja przestawałam panować nad własnymi pragnieniami. Jeszcze nigdy, nie czułam w swoim życiu czegoś takiego. Przez co nie wiedziałam, jak mam sobie z tym poradzić.



W pośpiechu wbiegam po schodach, zostawiając swoją walizkę na dole. Nią mogłam zająć się później. Ktoś był dużo ważniejszy od niej i wszystkiego innego.
Z uśmiechem na ustach, pukam do drzwi jego pokoju. Zakładając, że na pewno się w nim znajduje. Skoro nie dostrzegłam go nigdzie indziej. Był w końcu dość późny wieczór, dodatkowo wiedział że wracam właśnie dziś. Miałam cichą nadzieję, że on także nie mógł się już doczekać, aż mnie zobaczy.
Kiedy jednak po dłuższym oczekiwaniu, nic się nie dzieje. Niepewnie otwieram drzwi, orientując się że pokój jest pusty. Przez chwilę obawiam się, że Cedric mimo wszystko spełnił swoje żałosne groźby i za moimi plecami, kazał mu się wyprowadzić. Oddycham jednak z ulgą, gdy dostrzegam, że wszystkie rzeczy są na miejscu. Mimo wszystko, nieobecność Richarda jest dla mnie trochę zaskakująca i rozczarowująca. Nie miałam pojęcia, gdzie mógł się podziać. Myślałam, że na mnie zaczeka. Szczególnie po jego ostatnich słowach, wypowiedzianych przy naszym pożegnaniu.


Wychodzę z pokoju z zamiarem rozpakowania swoich rzeczy. I tak nie miałam, nic lepszego do zrobienia. A chciałam zająć, czymś swój czas. Łudząc się przy tym, że może Richard za chwilę się pojawi. Na moje nieszczęście na korytarzu, natykam się na Marię. A jej litościwe spojrzenie, sugeruje że doskonale wie, skąd wracam.



- Amelio, na twoim miejscu nie czekałabym na niego. Wyszedł blisko dwie godziny temu. Zresztą tak samo, jak wczoraj. Zapewne wróci dopiero nad ranem i to nie sam. Chyba znalazł sobie lepszą rozrywkę niż ty. Szczerze się tobie dziwię. Na co ty liczyłaś? Powinnaś skupić się na swoim związku z narzeczonym. Zamiast marzyć o niemożliwym - Maria jest wyraźnie zadowolona z takiego obrotu sprawy. W przeciwieństwie do mnie. Od razu przypominają mi się słowa Cedrica sprzed naszego wyjazdu. Czuję delikatne uczucie zawodu. Wygląda na to, że jednak były prawdą. Richard nie był zainteresowany żadną bliższą znajomością, a już na pewno nie ze mną. A ja głupia, wyobrażałam sobie, nie wiadomo co. Przecież on po prostu, starał się być wobec mnie miły i widząc okropne zachowanie Cedrica, zwyczajnie zrobiło się mu się mnie szkoda. Za to ja naiwnie, zaczęłam sobie zbyt dużo obiecywać. Myląc zwykłą życzliwość z czymś zupełnie innym.
- Nie rozumiem o czym ty mówisz? Richard jest wolnym człowiekiem i ma prawo robić, co tylko chce. Ja chciałam się wyłącznie przywitać. A teraz przepraszam, ale jestem zmęczona. Idę odpocząć - nie chcę dać jej satysfakcji. Dlatego udaję, że kompletnie mnie to nie interesuje w jaki sposób, Richard spędza ostatnio czas. Chyba nie do końca mi to wychodzi. Bo dostrzegam jej kpiący uśmiech.
- Poczekaj. Może opowiesz mi w takim razie, jak minął ci wyjazd z narzeczonym? - Maria nie daje za wygraną i próbuje wyprowadzić mnie z równowagi. Co prawie się jej udaje. 
- Jak jesteś taka ciekawa, to niech opowie ci o tym twój ulubieniec, jak już wróci. Ja nie mam takiego zamiaru - wymijam ją i zamykam się w łazience, aby dała mi święty spokój.


Oddycham głęboko, aby pozbyć się łez rozczarowania, które próbują pojawić się w moich oczach. Zupełnie nie rozumiem, swojego zachowania. Ze spokojem mogłam przyjmować do wiadomości, kolejne zdrady Cedrica, ale wystarczyło kilka słów Marii, odnośnie zachowania Richarda, a ja czuję się kompletnie rozbita. Zachowuję się kompletnie nieracjonalnie. Przecież nic nas nie łączyło, a przede wszystkim on niczego mi nie obiecywał. Wiedziałam, że muszę się uspokoić i zająć innymi sprawami. Wszystko stało się jasne i mogę przestać się łudzić, że Richardowi choćby przez chwilę, zależało na mnie w sposób o jakim myślałam. Albo, że kiedykolwiek między nami mogłoby coś być. Zresztą miałam narzeczonego, więc czego ja mogłam od niego wymagać? Maria miała racje to było po prostu niemożliwe. Nawet gdyby udało mi się stąd uwolnić, zbyt wiele nas dzieliło. To w życiu by się na dłuższą metę nie udało. Szkoda tylko, że mimo tej świadomości. To wciąż boli. 



Dzwonię do rodzinnego domu, aby umówić się z rodzicami na spotkanie. W najbliższym możliwym terminie. Ciężko było. równocześnie zastać ich w domu obydwoje. Ale ja nie miałam zamiaru, cofnąć swojego wczorajszego postanowienia. Mimo, że nie pokładam jakiś szczególnych nadziei w powodzenie tej rozmowy. Zapewne i tak nic mi ona nie da i będę musiała, znaleźć inne wyjście w bardzo krótkim czasie. Dodatkowo mój entuzjazm i motywacja są wyraźnie mniejsze niż jeszcze kilka godzin temu. Mogłam oszukiwać się w nieskończoność, ale i tak miałam świadomość, co było dla mnie głównym powodem do podjęcia walki z rodziną. A on właśnie stracił znaczenie i sens.






Budzę się późnym rankiem, zdziwiona że spałam tak długo. Zapewne to wynik, wczorajszej podróży. Dziwie się, że Maria nie próbowała mnie wcześniej budzić. To było do niej nie podobne. 

Schodzę na dół z zamiarem zjedzenia jakiegoś posiłku. Od wczorajszego śniadania, nie miałam nic w ustach. Wchodzę do kuchni ze zdziwieniem dostrzegając w niej Richarda. Kompletnie nie wiem, jak mam się zachować po tym, czego wczoraj się dowiedziałam. A w kompletną dezorientacje, wprowadza mnie jego niezbyt przychylne spojrzenie, które posyła w moim kierunku. Nie mam pojęcia, co się tutaj dzieje. A co najgorsze nie wiem, jak mam się tego dowiedzieć. 



_________

Na następny rozdział, trzeba będzie trochę poczekać. Tak około tygodnia. Jak już wygrzebię się ze stosu notatek i podręczników. ;0

3 komentarze:

  1. Będę czekać na rozdział z niecierpliwością! To wyjaśnia dlaczego ten rozdział dodałaś tak szybko. Chciałam jeszcze zapytać ile rozdziałów w ogóle planujesz?
    Śniadanie było pelne napięcia szczególnie u Laury, która bała się, że mąż się o wszystkim dowie. Wydaje mi się jednak, że on i tak o wszystkim wie od dłuższej chwili. Olivier w tym rozdziale zyskał moją sympatię, bo zauważył prawdziwą Amelię i nawet dał jej radę do której moim zdaniem powinna się ustosunkowac czyli zosatwić Cederika.
    Co do wyżej wspomnianego narzeczonego głównej bohaterki to podziwiam go, że nawet nie czuł się zawstydzony swoimi czynami i zachowaniem. Normalnie jakby był dumny z tego, że sypia z każdą. Nie potrafię tego zrozumieć. Na dodatek jeszcze zostawił Amelię bo gdzieś musiał jechać i nie obyło się bez gróźb. Dziwny czlowiek o ile można go nim nazwać.
    Była Maria, która zdradziła nam sekrecik Richarda. Jest nim taka sama słabość jak Cederika, a szkoda. Zastanawia mnie też dlaczego pod koniec o coś sie złościl na Amelię. Niestety na odpowiedź będę musiała poczekać.
    A więc powodzenia w nauce i do następnego,
    N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie potrafię podać dokładnej liczby rozdziałów. Zależy to od tego, na ile starczy mi pomysłów. Ale te 20 to takie minimum, które pojawi się tutaj na pewno. 😊
      Co do zachowania Richarda, to już nie długo się okaże, czy rzeczywiście jest tak, jak na to teraz wygląda. 😉 Zawsze istnieje możliwość, że ktoś zaczął wprowadzać w życie swoje intrygi. Albo został sprowokowany do do takiego zachowania. 😉

      Usuń
  2. Strach Laury na śniadaniu bezcenny :D Dobrze jej tak.Oliwier nie okazał się taki zły jak myślałam na początku i ma jakieś ludzkie odruchy w przeciwieństwie do Cedrica. Maria która też pogrąża Richarda. W sumie nie mam pojęcia czy to co mówi jest prawdą czy gra w jakąś chorą grę wymyśloną przez Cedrica. Tutaj można się wszystkiego spodziewać. Zastanawia mnie jednak gdzie Richard zniknął na tak długo ;)No i jego dziwne zachowanie na koniec.Mam wrażenie że Maria coś tutaj namieszała pod nieobecność Amelii.Mam nadzieję że Amelia nie stchórzy i porozmawia z rodzicami, choć wydaje mi się że rozmowa nie będzie taka jak by chciała.Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. I życzę powodzenia w przekopywaniu się przez notatki i podręczniki :)

    OdpowiedzUsuń