czwartek, 15 lutego 2018

Rozdział 12


Rozglądam się po wnętrzu, trzeciego już mieszkania, które miałam okazję obejrzeć dziś wraz z Richardem. To akurat, wyjątkowo przypada mi do gustu, w przeciwieństwie do dwóch poprzednich, które nie urzekły mnie swoim wyglądem, mimo że były większe i położone w lepszej lokalizacji. Natomiast mieszkanie, w którym aktualnie się znajdujemy. Może nie jest przesadnie duże, ale przestronne i funkcjonalne. Urządzone w gustownym i nowoczesnym stylu. Spełniało wszelkie standardy i można w nim było zamieszkać, właściwie od zaraz. Co było zapewne dużym atutem. 



- Podoba ci się? - słyszę ciche pytanie Richarda. Który staje obok mnie, dołączając do podziwiania widoku znajdującego się za oknem w salonie, który rozpościera się na sporą część okolicy.
- Mieszkanie jest bardzo ładne. Gdybym to ja miała decydować, kupiłabym go. Ale to musi być, twoja decyzja. W końcu, to ty tutaj zamieszkasz - chciałabym być na jego miejscu. I także móc wybierać miejsce, które mogłabym nazywać swoim. Nigdy nie miałam takiego wyboru. To zawsze, ktoś decydował za mnie. Aż w wyniku tego, skończyłam w nowoczesnym pałacu, w którym przez ani sekundę nie czułam się dobrze.
- Skoro tobie się podoba, to postanowione. Wygląda na to, że chyba znalazłem to, czego szukałem - patrzę na niego zaskoczona, że tak szybko podjął decyzję.
-Jesteś pewien? Może jeszcze to przemyśl albo poproś o opinię kogoś, kto zna się na rzeczy. Nie sugeruj się wyłącznie moim zdaniem. Bo nie jestem żadnym ekspertem w nieruchomościach - próbuję ostudzić jego entuzjazm. Nie chciałam, aby podejmował tak ważną decyzję pod wpływem chwili. 
- Twoja opinia w zupełności mi wystarczy. Najważniejsze, żebyś to ty była zadowolona. Ponieważ mam nadzieję, że za jakiś czas zamieszkamy tu razem, a jedynym twoim zmartwieniem będzie wtedy już tylko, coś w stylu doboru koloru zasłon pasujący do mebli - odwracam się w jego stronę, będąc kompletnie poruszona tym, co od niego usłyszałam.
- Naprawdę chciałbyś, abyśmy kiedyś razem zamieszkali? - chcę się upewnić, czy zwyczajnie sobie nie żartował. Wciąż nie mogłam w to uwierzyć, że mógł mówić na serio. 
- O niczym innym nie marzę - odpowiada bez wahania. A do mnie dociera świadomość, że on naprawdę wiąże ze mną swoje plany na przyszłość i traktuje naszą relację na poważnie. Mimo, że tak krótko się znamy, a moja skomplikowana sytuacja powinna odstraszać każdego na samym już starcie. 
- Ja też chciałabym, aby to mogło się ziścić. Niczego innego, bym już nie potrzebowała - przytulam się do niego. Prosząc w myślach los, aby choć jeden raz spełnił moją prośbę.
- Zobaczysz, że nam się uda. A ja osobiście się wtedy postaram, abyś była szczęśliwa i niczego ci nie zabrakło - całuje mnie delikatnie w czoło.
-Dlaczego robisz to właśnie dla mnie? Przecież bez najmniejszego problemu, mógłbyś znaleźć dużo lepszą dziewczynę, za którą nie ciągnie się, cała masa nie rozwiązanych problemów - Richard zasługiwał na kogoś zdecydowanie bardziej odpowiedniego niż moja osoba.
- Amelia, żadna nie będzie dla mnie lepsza niż ty. Chcę tylko ciebie - na potwierdzenie swoich słów, wpija się bezkarnie w moje usta. A ja jestem bezradna, wobec jego poczynań. Na moje nieszczęście to nie rozsądek, a uczucia do niego, zdecydowanie dyktowały warunki w ostatnim czasie.





- Więc kiedy, masz zamiar tutaj zamieszać? - chcę się dowiedzieć, ile czasu mi zostało, zanim nastąpi nieuniknione.
- Najchętniej już w tym momencie, chciałbym przestać być zdany na łaskę Cedrica. Ale dla ciebie postaram się, jeszcze trochę przeciągnąć swój pobyt. Niestety za nie cały miesiąc, zaczynam treningi i do tego czasu, będę musiał zdążyć uporać się z przeprowadzką i skupić na nich. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz - wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, aby w ciągu następnego miesiąca, udało mi się zrealizować swój plan. Pozwalający mi odwać ślub.

- Oczywiście, że cię rozumiem i tak wystarczająco się dla mnie poświęcasz - posyłam w jego stronę uśmiech wdzięczności.




Z każdym kolejnym dniem, czułam że przywiązuje się do niego, coraz bardziej. Nie potrafiłam już wyobrazić sobie, że miałabym o nim zapomnieć i po prostu wyjść za Cedrica. Całą sobą, buntowałam się przed choćby, dopuszczeniem do siebie tej myśli. A jeszcze do niedawna, byłam z nią właściwie pogodzona. I choć wiedziałam, że nie powinnam tego robić. W niektórych momentach, zaczynałam rozmyślać o swojej wspólnej przyszłości z Richardem. Łudząc się, że niedługo przekształci się ona w rzeczywistą teraźniejszość.





Większość dnia, na moją wyraźną prośbę spędzamy poza domem. Pod nieustanną obserwacją Marii, nie mogliśmy zachowywać się swobodnie. Zważając na każde słowo i gest. Dodając do tego jeszcze, powrót Cedrica. Byłam przekonana, że w nadchodzących dniach, nie będę miała możliwości spędzać, tak dużo czasu z Richardem. Dlatego chciałam się nim nacieszyć dopóki mam do tego okazję. 




- Nad czym się tak zastanawiasz? - do rzeczywistości sprowadza mnie pytanie Richarda, podczas drogi powrotnej do domu.
- Nad tą znajomą Cedrica, która ma z nim jutro przyjechać. Jestem pewna, że to jakaś jego kolejna zagrywka, aby wyprowadzić mnie z równowagi - obawiałam się, że któraś z kolejnych jego intryg, skierowana przeciwko mnie, może w końcu przynieść oczekiwany przez niego rezultat i osiągnie zamierzony cel. Pozbawienia mnie jakiejkolwiek chęci na walkę o uwolnienie się od niego. 
- Nie przejmuj się nimi. Po prostu ich ignoruj. To najlepszy sposób na takie osoby, jak Cedric - nie byłam pewna, czy będę w stanie dostosować się do jego rady. Czasami mój narzeczony, potrafił doprowadzić mnie do szału. A ja już dawno, straciłam resztki cierpliwości na tolerowanie jego podłego zachowania.
Wiedziałam, że muszę także uważać, na tą wciąż nieznajomą mi kobietę. Skoro była jego dobrą znajomą, to bez wahania zgodzi się na wszystko, o co ją tylko poprosi. Nie liczyłam więc na żadną sympatię z jej strony. A przede wszystkim w żadnym wypadku, nie miałam zamiaru jej ufać. 




Po powrocie do domu, udaję się wprost do kuchni. Aby wziąć sobie coś do picia. Jednak przed samymi drzwiami, zatrzymuję się i przysłuchuję rozmowie Marii, którą prowadzi z kimś przez telefon. 
- Cedricu, oczywiście że zrealizowałam ten przelew. Tak jak prosiłeś. Przecież robię to, co miesiąc. Zawsze tego samego dnia i nigdy nie było żadnych problemów - nie mam pojęcia, o co może chodzić. Komu Maria wysyła, co miesiąc jakieś pieniądze i to jeszcze z polecenia Cedrica? 
- Postaram się dziś, pójść do banku i to sprawdzić. A potem do nich zadzwonię albo zajrzę. Nie martw się, wszystkim się zajmę. Do zobaczenia, jutro - rozłącza się. Wygląda na to, że Cedric ma jakąś tajemnicę. O której wie, prawdopodobnie tylko Maria. To musi być coś, co bardzo chciał przed wszystkimi zataić. Musiałam zrobić zatem wszystko, aby dowiedzieć się prawdy. To mogło mi się bardzo przydać. Nie wiedziałam tylko, gdzie zacząć szukać jakiś przydatnych informacji. Skoro tak pilnie strzegł tego sekretu, nie będzie łatwo znaleźć czegokolwiek, co naprowadzi mnie na właściwy trop. 





Odczekuję chwilę i dopiero wtedy wchodzę do kuchni, aby Maria nie domyśliła się, że cokolwiek słyszałam. 
- Amelia? Myślałam, że nie ma cię w domu. Mam podać obiad? - jest wyraźnie zdenerwowana, moją niespodziewaną obecnością. Przez co, zapomina nawet o swoim sztucznym uśmiechu. Którym zawsze mnie obdarzała. Widocznie pokrzyżowałam jej plany. 
- Przed chwilą wróciłam. Nie musisz się fatygować, sama mogę go podać. Chyba jesteś czymś zajęta - wpatruję się uważnie, w plik dokumentów leżących na stole. Ale w mgnieniu oka, chowa ją przede mną. Nie dając mi okazji dostrzec, co w nich mogło być zawarte. Robi to bardzo nerwowym ruchem. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego aż tak bardzo poruszyła ją ta rozmowa z Cedriciem. I dlaczego, tak bardzo chce to przede mną ukryć. 
- Mogłabyś? Byłabym ci bardzo wdzięczna. Mam do ciebie, jeszcze jedną prośbę. Chciałabym wziąć wolne na resztę dnia, zgodzisz się? - nie mogłam wyjść z szoku, że Maria chyba po raz pierwszy w życiu o coś mnie poprosiła. Będąc przy tym miła. Z dnia na dzień, sytuacja w tym domu robiła się coraz dziwniejsza. 
- W porządku, jeśli potrzebujesz wolnego, nie ma z tym problemu. Stało się coś? Wyglądasz na bardzo zdenerwowaną - próbuję coś od niej wyciągnąć. Ale Maria nie daje się podejść.
- Wszystko jest w porządku. Po prostu chciałam, odwiedzić swoją siostrę, dawno się z nią nie widziałam. A to ostatnia taka okazja w najbliższym czasie. Będę jutro rano, zanim pojawi się Cedric i wszystkim się zajmę. Do widzenia, Amelio - opuszcza w pośpiechu pomieszczenie. A ja jestem pewna, że kłamała i nie ma zamiaru odwiedzać swojej rodziny. Tylko te tajemnicze osoby, o których rozmawiała z moim narzeczonym. 





Wygląda na to, że w tym domu. Każdy ma jakieś tajemnice i sekrety, które pilnie strzeże przed światem. Od teraz musiałam, dużo lepiej obserwować swoje otoczenie i przestać pozostawać w nieustannej nieświadomości. Ale jeszcze dzisiaj, postanowiłam nie zaprzątać sobie tym wszystkim głowy. Zamierzałam spożytkować ten czas na coś dużo bardziej przyjemnego. 



Wieczorem, gdy zaczyna mi doskwierać brak obecności osoby, która praktycznie nieustannie gości w moich myślach. Pukam do drzwi, pokoju Richarda. Bez wahania przekraczając próg, gdy tylko słyszę słowa zaproszenia.
- Miałbyś ochotę obejrzeć ze mną jakiś film? Maria wzięła sobie wolne, więc jesteśmy sami. Pomyślałam, że moglibyśmy spędzić razem, miły wieczór. Od jutra będzie to już, niestety niemożliwe - proponuję, chcąc wykorzystać okazję, że możemy bez żadnych przeszkód ze sobą pobyć.
- Z przyjemnością - uśmiecham się w jego kierunku na usłyszaną odpowiedź. 
- W takim razie, idę na dół poszukać czegoś sensownego do obejrzenia - informuję Richarda i udaję się w kierunku schodów. Słysząc, że idzie tuż za mną.




Sekundę później, zrównuje się ze mną i łapie za rękę. Łącząc ze sobą nasze dłonie. Patrzę na niego z ostrzeżeniem w oczach.
- Tak, wiem. Mieliśmy się powstrzymywać od czegoś takiego. Ale skoro jesteśmy sami, to skorzystajmy z okazji, że nie musimy niczego udawać - odwraca mnie w swoją stronę i przysuwa do siebie.
- Widzę, że naprawdę nie odpuścisz. Ale ja nadal uważam, że zachowanie pomiędzy nami stosownego dystansu, byłoby dużo lepszym rozwiązaniem - nie podoba mi się charakter naszej relacji. To nie powinno w żadnym wypadku, wyglądać tak jak teraz.
- Amelia, proszę cię. Przynajmniej raz zapomnij o tym, co wypada i zamiast myśleć o innych. Zwyczajnie skup się na sobie i na tym, czego ty chcesz. Tobie, także coś się należy od życia - Richard jeszcze bardziej zmniejsza odległość między nami.
- Jesteś strasznie uparty, wiesz? - mówię praktycznie wprost w jego usta.
- Tylko wtedy, gdy naprawdę na czymś mi zależy - odpowiada, następnie łącząc nasze usta w pocałunku. Tym razem już nie protestuję, od razu odwzajemniając jego pieszczotę. Ten jeden raz, postanowiłam go posłuchać. 




- Mieliśmy oglądać film - przypominam, przerywając nasze pocałunki po dłuższej chwili. Nie chcąc, żeby to zabrnęło za daleko, tak jak ostatnim razem. Wciąż nie czułam się gotowa i nie chciałam kolejnej powtórki z niedawnej nocy. Z coraz większymi obawami, zaczynałam się zastanawiać, czy kiedykolwiek będę. Ale starałam się myśleć pozytywnie w tej kwestii.
- Pamiętam. Kto pierwszy na dole, wybiera film - słyszę tylko, po czym zaczyna zbiegać po schodach. Ze śmiechem staram się go dogonić. Od dawna już, tak dobrze się nie bawiłam. Przy nim, potrafiłam odrzucić wszelkie zmartwienia na bok i koncentrować się wyłącznie na tym, co dzieje się tu i teraz.
- Wygrałem - widzę jego uśmiech triumfu na twarzy, gdy pojawiam się kilka sekund po nim w salonie.
- To było nieczyste zagranie. Tylko dlatego ci się udało. Coś kiepsko z twoją kondycją panie sportowcu, skoro i tak prawie cię dogoniłam- droczę się z nim z szerokim uśmiechem na ustach.
- Wątpisz w moją dobrą formę? - zbliża się do mnie niebezpiecznie z chytrym uśmiechem. A ja mimowolnie cofam się, wiedząc że coś kombinuje. Niestety wpadam na ścianę, która uniemożliwia mi drogę ucieczki.

- Ja tylko stwierdzam fakty – mówię, starając się jakoś go wyminąć. 
- Nie tak szybko, moja drogaprzyciąga mnie do siebie, po czym zaczyna łaskotać. A ja praktycznie pokładam się ze śmiechu, starając się mu wyrwać. Wspaniale było się poczuć, tak beztrosko. Gdy nie musiałam pamiętać, że muszę uważać na każde swoje słowo, czy gest. W towarzystwie dotychczas znajomych mi osób, zawsze byłam do tego zmuszona. Co stawało się nie do wytrzymania. 






Gdy nareszcie, udaje się nam włączyć film, bez większego zastanowienia siadam obok niego na kanapie i właściwie od razu przytulam. Wiedząc, że dzisiejszego wieczoru mogę sobie na to pozwolić beż żadnych konsekwencji.
W połowie filmu, nie mam już dłużej siły walczyć z ogarniającą mnie bezsilnością. I zasypiam wtulona w Richarda. Z myślą, że chciałabym aby takie wieczory, jak ten stały się naszą codziennością.
Jedynie nadchodzący wielkimi krokami jutrzejszy dzień, nie pozwala mi w pełni zaznać spokoju. 

2 komentarze:

  1. Z jednej strony cieszę się że Richard znalazł mieszkanie, z drugiej jednak oznacza to jego wyprowadzkę.I samotność Amelii pomiędzy tymi okropnymi ludźmi.Fajnie że Richard myśli o tym że ona w końcu zamieszka z nim. Wspólny wieczór , bez obecnosci Marii cieszy ,napewno zbliży ich do siebie jeszcze bardziej.I tutaj obawiam się jak Amelia zniesie to że Richard w końcu przeprowadzi się do nowego mieszkania bo nie wierzę że ona od razu przeprowadzi się z nim.Byłoby zbyt pięknie;) Strasznie jestem ciekawa co to za tajemniczy przelew robiła Maria.I to jej nagle wyjście.W kolejnym rozdziale już pewno wróci Cedric i skończy się ten względny spokój który teraz panuje w domu. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Mieszkanie = przeprowadzka. To straszne! Przecież jak on zniknie z domu to Maria i Cederik wykończą psychicznie biedną Amelię. Dobrze, że Richard wie czego chce i po co kupuje mieszkanie. Już nawet planuje, że on i Amalia będą razem mieszkać. Słodziak <3
    Maria w tym rozdziale wyjątkowo spokojnie się zachowywała. Przez to, że musiała wyjść do banku dla Cederika to była taka miła dla Amelii, że aż nie mogłam w to uwierzyć. Ona to jest jednak cwana kobiecina i zawsze wierna swojemu panu. Tak a propo to przez ten podejrzany przelew przeszło mi przez myśl, że tajemnicą Cederika może być dziecko? Jak to się spełni to niezły przypał będzie hahaha, ale zobaczymy co tam zaplanowałaś.
    Wracam do Amelii, która dzięki telefonowi od Cedrika do Marii mogła spędzić przyjemny wieczór. Sam na sam z Richardem spędzili sobie milusio wieczór. Aż im zazdroszczę, bo na pewno dzięki temu jeszcze bardziej się do siebie zbliżą.
    Czekam na następny rozdział w którym skończy się ta sielanka, bo wraca Pan domu zdradziecki Cederik. Do tego dojdzie jeszcze tajemnicza koleżanka no i Maria hahahah. Już nie mogę się tego doczekać i wyczuwam wojnę, ale to dobrze, bo nie może być cały czas milutko.
    Pozdrawiam,
    N

    OdpowiedzUsuń