Rozglądam
się po wnętrzu, trzeciego już mieszkania, które miałam okazję
obejrzeć dziś wraz z Richardem. To akurat,
wyjątkowo
przypada mi do gustu, w przeciwieństwie do dwóch poprzednich, które
nie urzekły mnie swoim wyglądem, mimo że były większe i położone w lepszej lokalizacji. Natomiast mieszkanie,
w
którym aktualnie się znajdujemy. Może
nie jest przesadnie duże, ale przestronne
i funkcjonalne. Urządzone w gustownym i nowoczesnym stylu. Spełniało
wszelkie standardy i można w nim było zamieszkać, właściwie od
zaraz. Co
było zapewne dużym atutem.
-
Podoba ci się? - słyszę ciche pytanie Richarda. Który staje obok
mnie, dołączając do podziwiania widoku znajdującego się za oknem
w salonie, który rozpościera się na sporą część okolicy.
-
Mieszkanie jest bardzo ładne. Gdybym to ja miała decydować,
kupiłabym go. Ale to musi być, twoja decyzja. W końcu, to ty tutaj
zamieszkasz - chciałabym być na jego miejscu. I także móc
wybierać miejsce, które mogłabym nazywać swoim. Nigdy nie miałam
takiego wyboru. To zawsze, ktoś decydował za mnie. Aż w
wyniku tego,
skończyłam w nowoczesnym pałacu, w którym przez ani sekundę nie
czułam się dobrze.
-
Skoro tobie się podoba, to postanowione. Wygląda na to, że chyba
znalazłem to, czego szukałem - patrzę na niego zaskoczona, że tak
szybko podjął decyzję.
-Jesteś
pewien? Może jeszcze to przemyśl albo poproś o opinię kogoś, kto
zna się na rzeczy. Nie sugeruj się wyłącznie moim zdaniem. Bo
nie jestem żadnym ekspertem w nieruchomościach
- próbuję ostudzić jego entuzjazm. Nie chciałam, aby podejmował
tak ważną decyzję pod wpływem chwili.
-
Twoja opinia w zupełności mi wystarczy. Najważniejsze,
żebyś to ty była zadowolona. Ponieważ mam nadzieję, że za jakiś
czas zamieszkamy tu razem, a jedynym twoim zmartwieniem będzie wtedy
już
tylko,
coś w stylu doboru koloru zasłon pasujący do mebli - odwracam się
w jego stronę, będąc kompletnie poruszona tym, co od niego
usłyszałam.
-
Naprawdę chciałbyś, abyśmy kiedyś razem zamieszkali? - chcę się
upewnić, czy zwyczajnie sobie nie żartował. Wciąż nie mogłam w
to uwierzyć, że mógł mówić na serio.
-
O niczym innym nie marzę - odpowiada bez wahania. A do mnie dociera
świadomość, że on naprawdę wiąże ze mną swoje plany na
przyszłość i traktuje naszą relację na poważnie. Mimo,
że tak krótko się znamy, a moja skomplikowana sytuacja powinna odstraszać każdego na samym już starcie.
-
Ja też chciałabym, aby to mogło się ziścić. Niczego innego, bym
już nie potrzebowała - przytulam się do niego. Prosząc w myślach
los, aby choć jeden raz spełnił moją prośbę.
-
Zobaczysz, że nam się uda. A ja osobiście się wtedy postaram,
abyś była szczęśliwa i niczego ci nie zabrakło - całuje mnie
delikatnie w czoło.
-Dlaczego
robisz to właśnie dla mnie? Przecież bez najmniejszego problemu,
mógłbyś znaleźć dużo lepszą dziewczynę, za którą nie
ciągnie się, cała
masa
nie rozwiązanych problemów - Richard zasługiwał na kogoś
zdecydowanie bardziej odpowiedniego niż moja osoba.
-
Amelia, żadna nie będzie dla mnie lepsza niż ty. Chcę tylko
ciebie - na potwierdzenie swoich słów, wpija się bezkarnie w moje
usta. A ja jestem bezradna, wobec jego poczynań. Na moje
nieszczęście to nie rozsądek, a uczucia do niego, zdecydowanie
dyktowały warunki w ostatnim czasie.
-
Więc kiedy, masz zamiar tutaj zamieszać? - chcę się dowiedzieć,
ile czasu mi zostało, zanim nastąpi nieuniknione.
-
Najchętniej już w tym momencie, chciałbym przestać być zdany na
łaskę Cedrica. Ale dla ciebie postaram się, jeszcze trochę
przeciągnąć swój pobyt. Niestety za nie cały miesiąc, zaczynam
treningi i do tego czasu, będę musiał zdążyć uporać się z
przeprowadzką i skupić na nich. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz -
wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, aby w ciągu następnego
miesiąca, udało mi się zrealizować swój plan. Pozwalający mi
odwołać
ślub.
-
Oczywiście, że cię rozumiem i tak wystarczająco się dla mnie
poświęcasz - posyłam w jego stronę uśmiech wdzięczności.
Z
każdym kolejnym dniem, czułam że przywiązuje się do niego, coraz
bardziej. Nie potrafiłam już wyobrazić sobie, że miałabym o nim
zapomnieć
i po prostu wyjść za Cedrica. Całą sobą, buntowałam się przed
choćby, dopuszczeniem do siebie tej myśli. A jeszcze do niedawna,
byłam z nią właściwie pogodzona. I choć wiedziałam, że nie
powinnam tego robić. W niektórych momentach, zaczynałam rozmyślać
o swojej wspólnej przyszłości z Richardem. Łudząc się, że
niedługo przekształci się ona w rzeczywistą teraźniejszość.
Większość
dnia,
na
moją wyraźną prośbę spędzamy poza domem. Pod nieustanną
obserwacją Marii, nie mogliśmy zachowywać się swobodnie. Zważając
na każde słowo i gest. Dodając do tego jeszcze, powrót Cedrica. Byłam
przekonana, że w nadchodzących dniach, nie będę miała możliwości
spędzać, tak dużo czasu z Richardem. Dlatego chciałam się nim nacieszyć dopóki mam do tego okazję.
-
Nad czym się tak zastanawiasz? - do rzeczywistości sprowadza mnie
pytanie Richarda, podczas drogi powrotnej do domu.
-
Nad tą znajomą
Cedrica, która ma z nim jutro przyjechać. Jestem pewna, że to
jakaś jego kolejna zagrywka, aby wyprowadzić mnie z równowagi -
obawiałam się, że któraś z
kolejnych jego
intryg,
skierowana przeciwko mnie, może w końcu przynieść oczekiwany
przez niego rezultat i osiągnie zamierzony cel. Pozbawienia
mnie jakiejkolwiek chęci na walkę o uwolnienie się od niego.
-
Nie przejmuj się nimi. Po prostu ich ignoruj. To najlepszy sposób
na takie osoby, jak Cedric - nie byłam pewna,
czy będę w stanie dostosować się do jego rady. Czasami mój
narzeczony, potrafił doprowadzić mnie do szału. A ja już dawno,
straciłam resztki cierpliwości na tolerowanie jego podłego
zachowania.
Wiedziałam,
że muszę także
uważać,
na tą wciąż nieznajomą mi kobietę. Skoro była jego dobrą
znajomą, to bez wahania zgodzi się na wszystko, o co ją tylko
poprosi. Nie
liczyłam więc na żadną sympatię z jej strony. A przede wszystkim w żadnym wypadku, nie miałam zamiaru jej ufać.
Po
powrocie do domu, udaję się wprost do kuchni. Aby wziąć sobie coś
do picia. Jednak przed samymi drzwiami, zatrzymuję się i
przysłuchuję rozmowie Marii, którą prowadzi z kimś przez
telefon.
-
Cedricu,
oczywiście że zrealizowałam ten przelew. Tak jak prosiłeś.
Przecież robię to, co miesiąc. Zawsze
tego samego dnia i nigdy nie było żadnych problemów - nie mam
pojęcia, o co może chodzić. Komu Maria wysyła, co miesiąc jakieś
pieniądze i to jeszcze z polecenia Cedrica?
-
Postaram
się
dziś, pójść
do
banku i
to
sprawdzić. A potem do nich zadzwonię albo zajrzę. Nie martw się,
wszystkim się zajmę. Do zobaczenia, jutro - rozłącza się.
Wygląda na to, że Cedric ma jakąś tajemnicę. O której wie,
prawdopodobnie tylko Maria. To musi być coś, co bardzo chciał
przed wszystkimi zataić. Musiałam zrobić zatem
wszystko, aby dowiedzieć się prawdy. To mogło mi się bardzo
przydać. Nie wiedziałam tylko, gdzie zacząć szukać jakiś
przydatnych informacji. Skoro
tak pilnie strzegł tego sekretu, nie będzie łatwo znaleźć
czegokolwiek, co naprowadzi mnie na właściwy trop.
Odczekuję
chwilę i dopiero wtedy wchodzę do kuchni, aby Maria nie domyśliła
się, że cokolwiek słyszałam.
-
Amelia? Myślałam, że nie ma cię w domu. Mam podać obiad? - jest
wyraźnie zdenerwowana, moją niespodziewaną obecnością. Przez co,
zapomina nawet o swoim sztucznym uśmiechu. Którym
zawsze mnie obdarzała. Widocznie
pokrzyżowałam jej plany.
-
Przed chwilą wróciłam. Nie musisz się fatygować, sama mogę go
podać. Chyba
jesteś czymś zajęta
- wpatruję się uważnie, w
plik dokumentów leżących na stole. Ale w mgnieniu oka, chowa ją
przede mną. Nie dając mi okazji dostrzec, co w nich mogło być
zawarte. Robi to bardzo nerwowym ruchem.
Nie mogłam zrozumieć, dlaczego aż tak bardzo poruszyła ją ta
rozmowa z Cedriciem. I
dlaczego, tak bardzo chce to przede mną ukryć.
-
Mogłabyś? Byłabym ci bardzo wdzięczna. Mam do ciebie, jeszcze
jedną prośbę. Chciałabym
wziąć wolne na resztę dnia, zgodzisz
się?
- nie mogłam wyjść z szoku, że Maria chyba po raz pierwszy w
życiu o coś mnie poprosiła. Będąc przy tym miła. Z
dnia na dzień, sytuacja w tym domu robiła się coraz dziwniejsza.
-
W porządku, jeśli potrzebujesz wolnego, nie ma z tym problemu.
Stało się coś? Wyglądasz na bardzo zdenerwowaną - próbuję coś
od niej wyciągnąć. Ale
Maria nie daje się podejść.
-
Wszystko jest w porządku. Po prostu chciałam, odwiedzić swoją
siostrę, dawno się z nią nie widziałam. A to ostatnia taka okazja
w najbliższym czasie. Będę jutro rano, zanim pojawi się Cedric i
wszystkim się zajmę.
Do widzenia, Amelio - opuszcza w pośpiechu pomieszczenie. A ja
jestem pewna, że kłamała i nie ma zamiaru odwiedzać swojej
rodziny. Tylko te
tajemnicze
osoby,
o których
rozmawiała
z
moim narzeczonym.
Wygląda
na to, że w tym domu. Każdy ma jakieś tajemnice i sekrety, które
pilnie strzeże przed światem. Od teraz musiałam, dużo lepiej
obserwować swoje otoczenie i przestać pozostawać w nieustannej
nieświadomości. Ale jeszcze
dzisiaj, postanowiłam nie zaprzątać sobie tym wszystkim
głowy.
Zamierzałam spożytkować ten czas na coś dużo bardziej przyjemnego.
Wieczorem,
gdy zaczyna mi doskwierać brak obecności osoby, która praktycznie
nieustannie gości w moich myślach. Pukam
do drzwi, pokoju Richarda. Bez wahania przekraczając próg, gdy
tylko słyszę słowa zaproszenia.
-
Miałbyś ochotę obejrzeć ze mną jakiś film? Maria wzięła sobie
wolne, więc jesteśmy sami. Pomyślałam, że moglibyśmy spędzić
razem, miły wieczór. Od jutra będzie to już, niestety niemożliwe
- proponuję, chcąc wykorzystać okazję, że możemy bez żadnych
przeszkód ze sobą pobyć.
-
Z przyjemnością - uśmiecham się w jego kierunku na
usłyszaną odpowiedź.
-
W takim razie, idę na dół poszukać czegoś sensownego do
obejrzenia - informuję Richarda i udaję się w kierunku schodów.
Słysząc, że idzie tuż za mną.
Sekundę
później, zrównuje się ze mną i łapie za rękę. Łącząc ze
sobą nasze dłonie. Patrzę na niego z ostrzeżeniem w oczach.
-
Tak, wiem. Mieliśmy się powstrzymywać od czegoś takiego. Ale
skoro jesteśmy sami, to skorzystajmy z okazji, że nie musimy
niczego udawać - odwraca mnie w swoją stronę i przysuwa do
siebie.
-
Widzę, że naprawdę nie odpuścisz. Ale ja nadal uważam, że
zachowanie pomiędzy nami stosownego dystansu, byłoby dużo lepszym
rozwiązaniem - nie podoba mi się charakter naszej relacji. To nie
powinno w żadnym wypadku, wyglądać tak jak teraz.
-
Amelia, proszę cię. Przynajmniej raz zapomnij o tym, co wypada i
zamiast myśleć o innych. Zwyczajnie skup się na sobie i na tym,
czego ty chcesz. Tobie, także coś się należy od życia - Richard
jeszcze bardziej zmniejsza odległość między nami.
-
Jesteś strasznie uparty, wiesz? - mówię praktycznie wprost w jego
usta.
-
Tylko wtedy, gdy naprawdę na czymś mi zależy - odpowiada,
następnie łącząc nasze usta w pocałunku. Tym razem już nie
protestuję, od razu odwzajemniając jego pieszczotę. Ten
jeden raz, postanowiłam go posłuchać.
-
Mieliśmy oglądać film - przypominam, przerywając nasze pocałunki
po dłuższej chwili. Nie chcąc, żeby to zabrnęło za daleko, tak
jak ostatnim razem. Wciąż nie czułam się gotowa i nie chciałam
kolejnej
powtórki
z niedawnej nocy. Z coraz większymi obawami, zaczynałam się
zastanawiać, czy kiedykolwiek będę. Ale starałam się myśleć
pozytywnie w tej kwestii.
-
Pamiętam. Kto pierwszy na dole, wybiera film - słyszę tylko, po
czym zaczyna zbiegać po schodach. Ze śmiechem staram się go
dogonić. Od dawna już, tak dobrze się nie bawiłam. Przy
nim, potrafiłam odrzucić wszelkie zmartwienia na bok i koncentrować
się wyłącznie na tym, co dzieje się tu i teraz.
-
Wygrałem - widzę jego uśmiech triumfu na twarzy, gdy pojawiam się
kilka sekund po nim w salonie.
-
To było nieczyste zagranie. Tylko dlatego ci się udało. Coś
kiepsko z twoją kondycją panie sportowcu, skoro i tak prawie cię
dogoniłam- droczę się z nim z szerokim uśmiechem na
ustach.
-
Wątpisz w moją dobrą formę? - zbliża się do mnie niebezpiecznie
z chytrym uśmiechem. A ja mimowolnie cofam się, wiedząc że
coś kombinuje. Niestety wpadam na ścianę, która uniemożliwia
mi drogę ucieczki.
-
Ja
tylko stwierdzam fakty – mówię, starając się jakoś go wyminąć.
-
Nie
tak szybko, moja droga
– przyciąga
mnie do siebie, po
czym zaczyna
łaskotać. A ja praktycznie pokładam się ze śmiechu, starając
się mu wyrwać. Wspaniale było się poczuć, tak beztrosko. Gdy nie musiałam pamiętać,
że muszę uważać na każde swoje słowo, czy gest. W towarzystwie
dotychczas znajomych mi osób, zawsze byłam do tego zmuszona. Co stawało się nie do wytrzymania.
Gdy
nareszcie, udaje się nam włączyć film, bez większego
zastanowienia siadam obok niego na kanapie i właściwie od razu
przytulam. Wiedząc,
że dzisiejszego wieczoru mogę sobie na to pozwolić beż żadnych
konsekwencji.
W
połowie filmu, nie mam już dłużej siły walczyć z ogarniającą
mnie bezsilnością. I zasypiam wtulona w Richarda. Z myślą, że
chciałabym aby takie wieczory, jak ten stały się naszą
codziennością.
Jedynie nadchodzący wielkimi krokami jutrzejszy dzień, nie pozwala mi w pełni zaznać spokoju.
Z jednej strony cieszę się że Richard znalazł mieszkanie, z drugiej jednak oznacza to jego wyprowadzkę.I samotność Amelii pomiędzy tymi okropnymi ludźmi.Fajnie że Richard myśli o tym że ona w końcu zamieszka z nim. Wspólny wieczór , bez obecnosci Marii cieszy ,napewno zbliży ich do siebie jeszcze bardziej.I tutaj obawiam się jak Amelia zniesie to że Richard w końcu przeprowadzi się do nowego mieszkania bo nie wierzę że ona od razu przeprowadzi się z nim.Byłoby zbyt pięknie;) Strasznie jestem ciekawa co to za tajemniczy przelew robiła Maria.I to jej nagle wyjście.W kolejnym rozdziale już pewno wróci Cedric i skończy się ten względny spokój który teraz panuje w domu. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział 😊
OdpowiedzUsuńMieszkanie = przeprowadzka. To straszne! Przecież jak on zniknie z domu to Maria i Cederik wykończą psychicznie biedną Amelię. Dobrze, że Richard wie czego chce i po co kupuje mieszkanie. Już nawet planuje, że on i Amalia będą razem mieszkać. Słodziak <3
OdpowiedzUsuńMaria w tym rozdziale wyjątkowo spokojnie się zachowywała. Przez to, że musiała wyjść do banku dla Cederika to była taka miła dla Amelii, że aż nie mogłam w to uwierzyć. Ona to jest jednak cwana kobiecina i zawsze wierna swojemu panu. Tak a propo to przez ten podejrzany przelew przeszło mi przez myśl, że tajemnicą Cederika może być dziecko? Jak to się spełni to niezły przypał będzie hahaha, ale zobaczymy co tam zaplanowałaś.
Wracam do Amelii, która dzięki telefonowi od Cedrika do Marii mogła spędzić przyjemny wieczór. Sam na sam z Richardem spędzili sobie milusio wieczór. Aż im zazdroszczę, bo na pewno dzięki temu jeszcze bardziej się do siebie zbliżą.
Czekam na następny rozdział w którym skończy się ta sielanka, bo wraca Pan domu zdradziecki Cederik. Do tego dojdzie jeszcze tajemnicza koleżanka no i Maria hahahah. Już nie mogę się tego doczekać i wyczuwam wojnę, ale to dobrze, bo nie może być cały czas milutko.
Pozdrawiam,
N