Zamykam
swoją walizkę, uprzednio upewniając się, że spakowałam
wszystkie potrzebne mi rzeczy. Nie mogłam się wprost doczekać,
nadejścia jutrzejszego dnia. W końcu nadszedł czas, upragnionego
przeze mnie wyjazdu. Następne trzy dni, spędzę w towarzystwie
tylko i wyłącznie Richarda. Jak na razie, udało mi się w pełni
realizować nasz plan, który miał do tego doprowadzić. Miałam
nadzieję, że już
do końca nic go nie pokrzyżuje.
-
Tutaj jesteś. Musimy porozmawiać - Cedric pojawia się
niespodziewanie, psując tym samym mój dobry nastrój.
-
O czym? Nie przypominam sobie, żebyśmy ostatnio mieli ze sobą,
jakieś wspólne sprawy do omówienia - odpowiadam mu chłodno. Wcale
nie mając ochoty na żadną rozmowę z nim.
-
Bardzo zabawne. Jesteśmy narzeczeństwem. Dlatego
też, praktycznie
wszystkie sprawy mamy wspólne. Ale
przechodząc
do sedna. Dzwonił mój ojciec, zaprasza nas pojutrze na kolację. A
ty bez żadnego sprzeciwu. pójdziesz tam ze mną. Zrozumiano?
- na wspomnienie o ojcu Cedrica, rodzi się we mnie po raz kolejny
złość. Nie wiedziałam, który jest gorszy on czy jego syn.
-
Przykro mi, ale jutro wyjeżdżam. Dlatego odwiedzisz swoich rodziców
sam - cieszę się, że będę mogła opuścić to spotkanie. Nie
wyobrażam sobie, że mogłabym spędzić czas z ojcem Cedrica, nie
mówiąc mu prosto w oczy, jak obłudnym i bezwzględnym jest
człowiekiem.
-
Co takiego? Niby dokąd i dlaczego ja nic o tym nie wiem? W co ty
sobie, znowu
ze mną pogrywasz?
- Cedrica w sekundę, ogarnia wściekłość. Wygląda na to, że
znowu udało mi się go wyprowadzić z równowagi. W ostatnim czasie,
nieustannie chodził wściekły.
-
Do
twojej wiadomości, mam
ostatnią przymiarkę sukni
ślubnej i muszę ją odebrać. Jak mi nie wierzysz, to spytaj mojej
matki. W końcu to był jej pomysł, żeby znaleźć salon sukni
ślubnych na drugim końcu kraju - tłumaczę spokojnie, trzymając
się prawdy. Przynajmniej choć raz na coś się przydały, wymysły
mojej rodzicielki.
-
Jakoś ci nie wierzę. Pewnie znowu coś kombinujesz. Nie bez powodu,
ciągle nie ma cię w domu. Za chwilę do niej zadzwonię. I lepiej
dla ciebie, żeby potwierdziła twoje słowa, inaczej pożałujesz
tego
- wyciąga z kieszeni spodni swój
telefon.
I wybiera numer mojej matki.
Rozmawiają
ze sobą przez jakiś czas, a ja ze spokojem wyglądam przez okno.
Będąc pewna, że ona
potwierdzi moje słowa. Ciekawiło mnie tylko, czy gdy prawda o jej
romansie z ojcem Cedrica, wyjdzie na
jaw. Nadal będą mieli, tak świetny ze sobą kontakt. Szczerze w to
wątpiłam. Mimo,
że byli siebie warci.
Nie
spodziewałam się, że Cedric będzie, aż tak podejrzliwy. Zrobił
się ostatnio nie do wytrzymania. Za wszelką cenę, próbując mnie
kontrolować. Do spotkania z tatą, musiałam bardzo uważać. Nikt
nie mógł się domyślić, że coś wiem. I
planuje im wszystkim, bardzo pokrzyżować plany.
-
Masz szczęście. Wygląda na to, że mówiłaś prawdę. Tylko
dziwnym zbiegiem okoliczności, także Richard stąd znikł. Dziś
rano wyjechał, a od Charlotte się dowiedziałem, że niby ma
załatwić jakieś sprawy i formalności w związku z nadchodzącym
sezonem.
Przypadkiem
nic nie wiesz na ten temat? - patrzy na mnie przenikliwie.
-
A skąd mam wiedzieć? Nie rozmawiam z nim od przybycia Charlotte.
Więc nawet mnie to nie obchodzi. Jest taki sam, jak ty. W końcu
jakby nie było, jesteście rodziną - staram się najbardziej, jak
tylko mogę. Wypowiedzieć te słowa przekonująco. Co wcale, nie
jest takie łatwe. Skoro były kompletnym kłamstwem.
-
W takim razie mam dla ciebie wieść, która na pewno cię ucieszy.
Richard znalazł mieszkanie i wyprowadza się nareszcie w przyszłym
tygodniu. Nareszcie
się go stąd pozbędę
- wiedziałam o tym doskonale. I wciąż nie łatwo było mi się z
tym pogodzić. Na szczęście liczyłam, że kilka dni później do
niego dołączę i zaczniemy wspólne życie. Miałam podstawy, aby
tak sądzić. Potrzeba mi było, tylko odrobiny szczęścia, aby
wszystko ułożyło się po mojej myśli.
-
Znalazł to znalazł. To nie moja sprawa. Ale skoro on się
wyprowadza to mam nadzieję, że Charlotte także. Mam dość
goszczenia jej tutaj - mówię z udawaną obojętnością. Jakby
wieść o opuszczeniu domu przez Richarda, była dla mnie bez
większego znaczenia.
-
Widzę, że w końcu coś do ciebie dotarło i przestałaś robić
sobie złudną nadzieję. Bardzo dobrze, teraz w końcu skupisz się
na poważnych rzeczach, a nie głupotach. Życzę ci udanej podróży.
Za niecały miesiąc nasz ślub, więc to twoja ostatnia, taka
samotna podróż. Już niedługo, będziesz całkowicie mi
podporządkowana. Nie mogę się już doczekać tego momentu. W końcu
nauczysz się prawidłowego zachowania wobec mnie i przestaniesz
sobie pozwalać na takie pyskowanie. Masz mnie traktować z należytym
szacunkiem - patrzę na niego z nienawiścią. Nie wierząc, jak w
ogóle mógł wypowiedzieć takie słowa. Nie byłam jego własnością,
żeby mógł mną rządzić.
-
Nie bądź taki pewny siebie, bo kiedyś jeszcze się zdziwisz -
odpowiadam mu nie potrafiąc się powstrzymać. Po czym z głośnym
trzaskiem drzwi, opuszczam pokój. Gdyby ten ślub doszedł do
skutku, nawet nie chcę myśleć jak straszny los, by mnie
czekał.
Ciągnę
swoją dość ciężką walizkę za sobą. Rozglądając po parkingu
położonym przy
dworcu. To tutaj umówiłam się z Richardem. Wmawiając Marii i
Cedricowi, że pojadę pociągiem. Bo
tak będzie mi zwyczajnie wygodniej.
Wolałam więc nie ryzykować i najbardziej jak to tylko możliwe,
trzymać się prawdy.
-
Amelia, nareszcie jesteś. Już się bałem, że coś się posypało
i w ogóle się nie pojawisz - Richard przytula mnie do siebie na
powitanie. Wyraźnie oddychając z ulgą.
-
Napotkałam trochę przeszkód, ale na szczęście się udało.
Cedric chyba uwierzył, że nasza znajomość dobiegła końca i jest
bardzo usatysfakcjonowany z tego powodu. Ale niedługo, bardzo się
zdziwi - mówię zadowolona, uśmiechając się do niego. Nareszcie
byliśmy tylko we dwoje. I mogliśmy przestać udawać.
-
Więc, dokąd mam cię zabrać? - pyta, zbliżając coraz bardziej
swoją twarz do mojej.
-
Do samego centrum stolicy - mówię, niwelując pozostałą odległość
od naszych ust. Po chwili całujemy się już bez opamiętania, a ja
czuję jak wydarzenia i wszystko, czego się ostatnio dowiedziałam,
zostaje daleko za mną.
Przez
większość drogi, opowiadam Richardowi o Emmie i tym jak bezdusznie
potraktował ją Cedric. Oraz o jej synku, który z każdymi,
kolejnymi moimi odwiedzinami u nich, coraz bardziej skradał
mi serce. Wspominam także o bezwzględnej intrydze mojej
rodzicielki, którą mam wielką nadzieję powstrzymać, tym samym
kończąc swój ustawiamy związek.
-
Cedric naprawdę ma syna? Nie mieści mi się to wszystko w głowie.
Wszystkiego bym się po nim spodziewał, ale nie czegoś takiego.
Dodatkowo romans jego ojca z twoją mamą? Przecież to, jest wprost
niewiarygodne. Podziwiam cię, że z takim spokojem przyjęłaś do
wiadomości to wszystko. To musiało być, na pewno dla
ciebie bardzo
trudne. Dodatkowo musiałaś radzić sobie z tym wszystkim, właściwie
sama. To nie powinno tak wyglądać - widzę, że Richard nie
najlepiej się czuje z tym, że nie było go wtedy przy mnie. Ale ja
w żadnym wypadku, nie mam do niego o to żalu. W końcu sytuacja
tego od nas wymagała. Nasza relacja, wciąż była bardzo
skomplikowana. Ale już nie długo miało się to w końcu zmienić.
-
To już za mną. Pogodziłam się z tym, że moja własna matka jest
pozbawiona jakichkolwiek skrupułów i nigdy mnie nie kochała. A
narzeczony to skończony egoista, nie przejmujący się nikim innym
poza sobą. Ale jak dobrze pójdzie, to za niedługo. Zapomnę raz na
zawsze o tym wszystkim i nareszcie zacznę naprawdę żyć - z
wielkim wyczekiwaniem, odliczałam kolejne dni, które mnie od tego
dzieliły.
-
Jesteś pewna, że to się uda? A co jeśli, twoja mama się
wszystkiego wyprze? Albo twoi rodzice, spróbują odbudować swoje
małżeństwo? - nawet sobie nie wyobrażałam, że mogłoby do tego
dojść, ale powinnam być przygotowana na każdą ewentualność.
-
To ich wybór. Ja i tak odejdę od Cedrica. Mogą sobie robić, co
tylko chcą. Nie boję się już, że zostawią mnie z niczym -
dzięki Richardowi zyskałam odwagę, żeby zawalczyć o siebie i
poprawę swojego losu. Miałam
dla kogo.
Wczesnym
popołudniem, dojeżdżamy na miejsce. A ja z niesmakiem przyglądam
się hotelowi, gdzie zarezerwowano mi pokój. Mimo, że każdy
naokoło wiedział, że nie znoszę epatowania luksusem. Jak zwykle
nikt mnie nie posłuchał i zrobiono po swojemu.
-
Jesteś pewna, że nie wolałabyś, abym wziął osobny pokój? Nie
chcę, żebyś czuła się niekomfortowo czy niezręcznie - Richard
próbuje się upewnić. Gdy oczekuję na pojawienie się
recepcjonistki w celu dopełnienia formalności.
-
Jestem. Nie po to tyle ostatnio
znieśliśmy, aby teraz spędzać większość czasu osobno. Chcę
cię mieć, cały czas przy sobie - zapewniam go, łapiąc za rękę.
Cieszyłam się, że nareszcie przynajmniej przez te kilka dni, nie
będę musiała się pilnować i bez przeszkód mogła pozwolić na
takie gesty.
Udajemy
się w stronę naszego pokoju. Otwieram drzwi do niego prowadzące i
wchodzę do środka. Jego wnętrze, nie robi na mnie wrażenia.
Kolejny luksusowy apartament, bo czego innego mogłam się spodziewać
po swojej matce. Zdecydowałam, że zatrzymamy się tutaj na wypadek,
gdyby chciała sprawdzić, czy rzeczywiście zjawiłam się w tym
miejscu. Ostatnio przez Marię i jej informacje, które jej
dostarczyła. Zrobiła się podejrzliwa. A ja chciałam,
jeszcze przez chwilę. Do momentu
powrotu ojca, kiedy powiem mu całą prawdę na jej temat
i raz na zawsze zerwę z nią kontakt. Udawać posłuszną córkę,
wykonującą jej wszystkie rozkazy. Aby mój plan się udał i nie
mogła mi w nim przeszkodzić. Odpowiednio się wcześniej
zabezpieczając.
-
Dlaczego się tak niepewnie rozglądasz? Kto jak kto, ale ty
powinieneś przywyknąć do życia w hotelach. Spędzasz w nich
przecież, sporą ilość czasu w roku - zastanawiam się, wyciągając
swoje rzeczy z walizki.
-
Ale te w których bywam, nie mają takiego standardu. Nie przywykłem
do takich luksusów. Wciąż zapominam, że mam do czynienia z
miliarderką - przytula mnie do siebie, całując w policzek.
-
Uważaj, bo jeszcze pomyślę, że chcesz być ze mną dla pieniędzy.
Dlatego od razu cię ostrzegam, że za chwilę mogę zostać bez
grosza – żartuję doskonale
wiedząc, że nie zależy mu na moim statusie materialnym. Po chwili,
całuję
go. Starając się nadrobić ostatni czas, kiedy nie miałam
praktycznie żadnej możliwości na bycie, tak blisko niego.
-
To co będziemy robić przez resztę dnia? - pytam, kiedy udaje mi
się w końcu rozpakować i odnaleźć w tym miejscu.
-
Co tylko chcesz. Ja się dostosuję, najważniejsze jest dla mnie,
abyś w końcu trochę odpoczęła
i najlepiej zapomniała o rzeczywistości - Richard był jedną z
niewielu znanych mi osób, które przekładały samopoczucie i
potrzeby innych nad swoje.
-
W takim razie. Spędźmy ten dzień, jak robią to zwykli ludzie.
Chodźmy do kina, na spacer. Gdziekolwiek, gdzie zaznam chociaż
przynajmniej przez chwilę normalności - patrzę na niego z
wyczekiwaniem,
czekając na jego odpowiedź.
-
Skoro tego właśnie chcesz,
to tak będzie. W takim razie idziemy - wstaje ochoczo ze swojego
miejsca. Łapiąc mnie za rękę i prowadząc w stronę
wyjścia.
Richard
posłuchał
mojej
prośby.
Na dodatek przez
resztę dnia, spełniał wszystkie moje zachcianki. Traktując jak
księżniczkę i swój najcenniejszy skarb. Byłam pod wielkim
wrażeniem, jego zachowania w stosunku do mnie. Zawsze liczył się z
moim zdaniem i nie próbował za wszelką cenę, przekonywać do
swoich racji. Było to dla mnie niezmiernie ważne.
Najpierw
wybraliśmy się na film, który okazał się naprawdę godny
obejrzenia. Potem poszliśmy
na długi spacer po parku, położonym niedaleko hotelu. Podczas,
którego rozmawialiśmy bez końca, próbując nadrobić cały
stracony czas. Na koniec, zabrał mnie na kolacje. Do jednej z
urokliwych restauracji, której atmosfera
bardzo mi odpowiadała. Czułam się, jak na prawdziwej randce,
których w swoim dotychczasowym życiu, miałam niezwykle mało.
Praktycznie żaden z moich znajomych
z przeszłości. Nie
był zainteresowany, bliższą znajomością ze mną, uznając mnie
za niezbyt interesującą. A potem zostałam zmuszona do życia z
Cedriciem, który ani razu nie wysilił się na taki gest w
przeciwieństwie do Richarda. Byli od siebie kompletnie różni.
Stanowili swoje idealne przeciwieństwo.
Dla
postronnych osób, wyglądaliśmy jak zakochana para, która nie
widzi świata poza sobą. I chyba właśnie tak było. Już dawno
uświadomiłam sobie, że kochałam
Richarda, jak
nikogo innego. Dodatkowo mimo, że nie usłyszałam od niego żadnego
wyznania uczuć. W każdym jego
geście, czy zachowaniu
wobec mnie. Mogłam to dostrzec. Otwarcie mówiliśmy o wspólnej
przyszłości i robiliśmy wszystko, aby mogła się ona ziścić.
Już od dawna byłam gotowa dać mu szansę, będąc przekonana że
dokonałam słusznego wyboru.
Czułam,
że jest tym właściwym mężczyzną,
któremu mogłam oddać swoje serce.
Gdy
wracamy do pokoju, za oknami zapada już wyjątkowo ciepła, letnia
noc. Wychodzę na balkon, z którego rozpościera się cudowny widok
na miasto, oświetlone
tysiącem świateł. Z uśmiechem wspominam wydarzenia, powoli
mijającego już dnia. Marząc, aby takie dni jak ten, powtórzyły
się jeszcze wielokrotnie. I
zaczęły stanowić dla mnie zwykłą codzienność.
-
Mam nadzieję, że dzisiejszy
dzień, spełnił twoje oczekiwania - Richard przytula się do moich
pleców. Szepcząc mi do ucha, a przez moje ciało przechodzi
przyjemny dreszcz.
-
Było wspaniale. Dziękuję za wszystko, co dla mnie robisz. Dzięki
tobie na nowo uwierzyłam, że mogę być jeszcze szczęśliwa -
odwracam się w jego stronę i spoglądam prosto w oczy.
-
Amelia, zasługujesz na wszystko co najlepsze. Jesteś
wyjątkowa - po tych słowach, łączy nasze usta w namiętnym
pocałunku, wplatając
swoje dłonie w moje włosy.
A ja w tej samej sekundzie, podejmuję decyzję, że chcę spędzić
tę noc w jego ramionach. Czując, że jestem na to w końcu gotowa.
I tym razem, wspomnienia z przeszłości nie przejmą nade mną
kontroli. Niwecząc
przy tym, mojego postanowienia.
Wchodzimy
do pokoju, wciąż się całując. Coraz bardziej, rozbudzając w
sobie pragnienie swojej wzajemnej bliskości i to tej największej z
możliwych.
Gdy
Richard zaczyna schodzić ze swoimi pocałunkami na moją szyję, a
jego dłonie podążają w stronę guzików od mojej białej koszuli,
którą mam na sobie. Nie potrafię powstrzymać, cichego
westchnienia przyjemności. Czułam się cudownie.
-
Przepraszam, zbyt mocno mnie poniosło. Już przestaję -
nieoczekiwanie Richard, próbuje się ode mnie odsunąć. Zapewne ze
względu na moje uprzedzenia i fatalne doświadczenia, z których
doskonale zdawał sobie sprawę. Będąc
pewnym, że dla mnie wciąż jest za wcześnie.
Nie pozwalam mu, jednak
na
to. Łapiąc za rękę i ponownie przyciągając do siebie.
-
Nie chcę tego przerywać. Powiedziałeś, że poczekasz tak
długo, aż
będę gotowa. Ten moment właśnie nadszedł. A jedynym, czego teraz
pragnę to kochać się z tobą - mówię
otwarcie, czując jak na moje policzki wpływają rumieńce
zawstydzenia. Jeszcze nigdy nie byłam tak bezpośrednia, nie miałam
pojęcia, co on ze mną robił. Zmieniał mnie z każdym, kolejnym
dniem. Przestawałam być bojącą się wszystkiego Amelią.
Poświęcającą się tylko dla innych. Zaczynałam uczyć się
myśleć, także o sobie i
o tym, co dla mnie dobre.
-
Jesteś pewna, że tego chcesz? - Richard wciąż zaskoczony moimi
słowami, próbuje się upewnić.
-
Ufam ci. I wiem, że mnie nigdy byś
mnie
nie skrzywdził
- mówię z niezachwianym
przekonaniem.
Na
szczęście tyle mu wystarcza. Nie pyta o nic więcej, ponownie
wpija się w moje usta i tym razem odważnie, zabiera się za
pozbawienie mnie mojego ubrania. Robi to jednak z niespotykaną
ostrożnością i delikatnością. Zważając na każdy, swój
następny ruch.
-
Nie musisz, aż tak bardzo uważać. Nie jestem z porcelany –
niecierpliwię
się, mając wrażenie że to wszystko trwa zbyt długo.
-
Ale masz za sobą trudne doświadczenia. Dlatego chcę zrobić
wszystko, abyś o nich zapomniała. I na nowo zaczęła czerpać
przyjemność, którą zamierzam ci ofiarować - odpowiada, biorąc
mnie na ręce.
Kierując się w stronę łóżka.
Następne
wydarzanie,
toczą się dla mnie w błyskawicznym tempie. Nasze ubrania znikają,
jedno po drugim. A mój mózg, kompletnie się wyłącza. Ani przez
moment nie doświadczam, jakiegokolwiek zawahania, czy aby na pewno
dobrze robię. Uwielbienie z jakim Richard podziwia i bada,
nieodkryte przez niego wcześniej, faktury mojej skóry. Zapewniając mnie przy tym,
że jestem piękna i wspaniała. Sprawiają, że całkowicie wyrzucam
z siebie wszystkie okrutne słowa, jakie kiedyś usłyszałam. Moje
poczucie wartości i pewności siebie, zaczyna wzrastać. Zapominam
kompletnie
przy
tym, że jestem narzeczoną innego, że być może dopuszczam się
zdrady. Choć nie postrzegałam już tego w takich kategoriach.
Przecież Cedric, nic dla mnie znaczył, nienawidziłam go. To nie
jemu, miałam być zamiar wierna.
Skupiam
się wyłącznie na odczuwanej przyjemności, którą dają mi
pocałunki, jakimi obdarzane jest moje ciało oraz czuły, ale
zarazem pełen pasji, dotyk Richarda. Do tej pory, jeszcze nigdy nie
czułam się tak dobrze. Taka kochana i będąca dla kogoś,
najważniejszym obiektem zainteresowania.
Gdy
nasze ciała w końcu łączą się ze sobą w jedność. Czuję, jak
cały świat przestaje istnieć. Jesteśmy tylko my i nasza miłość,
którą można dostrzec
w każdym naszym geście. Wspólnie podążamy na sam szczyt
rozkoszy. Aż do słodkiego końca. Wraz z osiągnięciem przez nas
spełnienia. Utwierdzam
się ostatecznie w przekonaniu, że to on jest tym jedynym. Z którym
chcę, spędzić resztę życia.
Po
wszystkim, Richard
przyciąga
mnie do siebie delikatnie, obejmując ramieniem
i składając ledwie wyczuwalny pocałunek na moim czole.
-
Kocham cię - wyznaję, będąc pewna swoich słów. Czułam, że to
odpowiednia pora na powiedzenie tego. Następnie całuję go lekko w
policzek z zamiarem udania się do snu.
-
Ja też cię kocham. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo -
słyszę, czując jak zalewa mnie fala bezgranicznego szczęścia i
ulgi, że on w pełni odwzajemnia
moje uczucia.
Zasypiam
z poczuciem, że w żadnym innym miejscu nie byłoby mi teraz
lepiej. A tę noc zapamiętam do ostatnich dni swojego życia.
Podczas
niej byłam szczęśliwa, jak jeszcze nigdy przedtem.
Byłam
ogromnie wdzięczna losowi, że to właśnie jego, postanowił
postawić na mojej drodze.
W pierwszym momencie zaczęłam już przekonać Cedrica że znów potraktował plany Amelii😉 Ale się ucieszyłam że wybrnela z tego znakomicie. Wyobrazilam sobie jego mine jak okazało się że Amelia jednak mówi prawdę i nici z kolacji z jego ojcem.Wyjazd Amelii i Richarda po prostu super.Nareszcie uda im się spędzić że sobą trochę czasu, którego ostatnio prawie dla siebie nie mieli.No i W końcu spędzili że sobą cudowne chwilę.Do tego to wyznanie miłości na koniec naprawdę daje nadzieję że teraz się już wszystko poukłada.Niestety zdaje sobie z tego sprawę że przed nimi jeszcze sporo problemów.Jak zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.😊
OdpowiedzUsuńPisze na kolanie w pracy (tak bardzo nie moglam sie doczekac rozdzialu ze ciagle zagladalam )i tak to wychodzi😁miało być przeklinac Cedrica że pokrzyzowal plany Amelii.
UsuńJa również już myślałam, że Cederik popsuje te plany. Jeszcze okazało się, że to nie do końca on, bo miał to być obiad rodzinny. Przestraszyłam się i myślałam, że z wyjazdu nici, ale Amelia szybko i zręcznie się z tego wyplątała. Wykorzystała przymiarkę sukni jako pretekst. Gratuluję jej pomysłowości!
OdpowiedzUsuńDalej mamy Richarda, który zamartwiał się czy pojadą. Udało im się i na pewno chłopak ma się z czego cieszyć. W końcu uwolnił się o uwodzicielki Charlotte i mógł spędzić czas z Amelią. Ostatnio nie mieli dla siebie czasu, bo wszyscy ich pilnowali. Tym wyjazdem odbili sobie stracone chwile.
Amelia przełamała się i postanowiła pokonać swoją traumę związaną cóż ze stosunkiem. Pomógł jej w ty Richard, który daje jej poczucie bezpieczeństwa i odwzajemnia uczucie. Cieszę się razem z nimi. Niestety po wyjeździe będą musieli zmierzyć się z rzeczywistością...
Dlatego życzę Ameli wytrwałości w walce o swoją przyszłość. Niech się nie poddaje i zawalczy o swoje!
Pozdrawiam,
N
Witam! ;) Już jestem i nadrobiłam zaległości. Szczerze powiedziawszy na początku rozdziału trochę się przeraziłam, że ten wyjazd nie dojdzie do skutku, ale na całe szczęście wszystko się udało! Jejuu, Richard jest taki cudowny, naprawdę! :) Amelia przy nim czuje, że żyje, sprawia, że jest szczęśliwa i uśmiechnięta i to jest takie piękne, że choć na chwilę mogła oderwać się od przykrej rzeczywistości...
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu całego opowiadania naprawdę brak mi słów na zachowanie Cedrica i ludzi mu podobnych... Gdybym tylko mogła to najchętniej bym ich wszystkich rozszarpała, żeby tylko Amelia i Richard mogli być razem...
Z niecierpliwością czekam na nowość!
Pozdrawiam ;*
allein-freunde.blogspot.com zapraszam serdecznie na trzeci rozdział ;*
OdpowiedzUsuń