piątek, 23 lutego 2018

Rozdział 16


Zamykam swoją walizkę, uprzednio upewniając się, że spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy. Nie mogłam się wprost doczekać, nadejścia jutrzejszego dnia. W końcu nadszedł czas, upragnionego przeze mnie wyjazdu. Następne trzy dni, spędzę w towarzystwie tylko i wyłącznie Richarda. Jak na razie, udało mi się w pełni realizować nasz plan, który miał do tego doprowadzić. Miałam nadzieję, że już do końca nic go nie pokrzyżuje.



- Tutaj jesteś. Musimy porozmawiać - Cedric pojawia się niespodziewanie, psując tym samym mój dobry nastrój.
- O czym? Nie przypominam sobie, żebyśmy ostatnio mieli ze sobą, jakieś wspólne sprawy do omówienia - odpowiadam mu chłodno. Wcale nie mając ochoty na żadną rozmowę z nim.
- Bardzo zabawne. Jesteśmy narzeczeństwem. Dlatego też, praktycznie wszystkie sprawy mamy wspólne. Ale przechodząc do sedna. Dzwonił mój ojciec, zaprasza nas pojutrze na kolację. A ty bez żadnego sprzeciwu. pójdziesz tam ze mną. Zrozumiano? - na wspomnienie o ojcu Cedrica, rodzi się we mnie po raz kolejny złość. Nie wiedziałam, który jest gorszy on czy jego syn.
- Przykro mi, ale jutro wyjeżdżam. Dlatego odwiedzisz swoich rodziców sam - cieszę się, że będę mogła opuścić to spotkanie. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym spędzić czas z ojcem Cedrica, nie mówiąc mu prosto w oczy, jak obłudnym i bezwzględnym jest człowiekiem.
- Co takiego? Niby dokąd i dlaczego ja nic o tym nie wiem? W co ty sobie, znowu ze mną pogrywasz? - Cedrica w sekundę, ogarnia wściekłość. Wygląda na to, że znowu udało mi się go wyprowadzić z równowagi. W ostatnim czasie, nieustannie chodził wściekły.
- Do twojej wiadomości, mam ostatnią przymiarkę sukni ślubnej i muszę ją odebrać. Jak mi nie wierzysz, to spytaj mojej matki. W końcu to był jej pomysł, żeby znaleźć salon sukni ślubnych na drugim końcu kraju - tłumaczę spokojnie, trzymając się prawdy. Przynajmniej choć raz na coś się przydały, wymysły mojej rodzicielki.
- Jakoś ci nie wierzę. Pewnie znowu coś kombinujesz. Nie bez powodu, ciągle nie ma cię w domu. Za chwilę do niej zadzwonię. I lepiej dla ciebie, żeby potwierdziła twoje słowa, inaczej pożałujesz tego - wyciąga z kieszeni spodni swój telefon. I wybiera numer mojej matki. 






Rozmawiają ze sobą przez jakiś czas, a ja ze spokojem wyglądam przez okno. Będąc pewna, że ona potwierdzi moje słowa. Ciekawiło mnie tylko, czy gdy prawda o jej romansie z ojcem Cedrica, wyjdzie na jaw. Nadal będą mieli, tak świetny ze sobą kontakt. Szczerze w to wątpiłam. Mimo, że byli siebie warci.
Nie spodziewałam się, że Cedric będzie, aż tak podejrzliwy. Zrobił się ostatnio nie do wytrzymania. Za wszelką cenę, próbując mnie kontrolować. Do spotkania z tatą, musiałam bardzo uważać. Nikt nie mógł się domyślić, że coś wiem. I planuje im wszystkim, bardzo pokrzyżować plany.





- Masz szczęście. Wygląda na to, że mówiłaś prawdę. Tylko dziwnym zbiegiem okoliczności, także Richard stąd znikł. Dziś rano wyjechał, a od Charlotte się dowiedziałem, że niby ma załatwić jakieś sprawy i formalności w związku z nadchodzącym sezonem.
Przypadkiem nic nie wiesz na ten temat? - patrzy na mnie przenikliwie.
- A skąd mam wiedzieć? Nie rozmawiam z nim od przybycia Charlotte. Więc nawet mnie to nie obchodzi. Jest taki sam, jak ty. W końcu jakby nie było, jesteście rodziną - staram się najbardziej, jak tylko mogę. Wypowiedzieć te słowa przekonująco. Co wcale, nie jest takie łatwe. Skoro były kompletnym kłamstwem.
- W takim razie mam dla ciebie wieść, która na pewno cię ucieszy. Richard znalazł mieszkanie i wyprowadza się nareszcie w przyszłym tygodniu. Nareszcie się go stąd pozbędę - wiedziałam o tym doskonale. I wciąż nie łatwo było mi się z tym pogodzić. Na szczęście liczyłam, że kilka dni później do niego dołączę i zaczniemy wspólne życie. Miałam podstawy, aby tak sądzić. Potrzeba mi było, tylko odrobiny szczęścia, aby wszystko ułożyło się po mojej myśli.
- Znalazł to znalazł. To nie moja sprawa. Ale skoro on się wyprowadza to mam nadzieję, że Charlotte także. Mam dość goszczenia jej tutaj - mówię z udawaną obojętnością. Jakby wieść o opuszczeniu domu przez Richarda, była dla mnie bez większego znaczenia.
- Widzę, że w końcu coś do ciebie dotarło i przestałaś robić sobie złudną nadzieję. Bardzo dobrze, teraz w końcu skupisz się na poważnych rzeczach, a nie głupotach. Życzę ci udanej podróży. Za niecały miesiąc nasz ślub, więc to twoja ostatnia, taka samotna podróż. Już niedługo, będziesz całkowicie mi podporządkowana. Nie mogę się już doczekać tego momentu. W końcu nauczysz się prawidłowego zachowania wobec mnie i przestaniesz sobie pozwalać na takie pyskowanie. Masz mnie traktować z należytym szacunkiem - patrzę na niego z nienawiścią. Nie wierząc, jak w ogóle mógł wypowiedzieć takie słowa. Nie byłam jego własnością, żeby mógł mną rządzić.
- Nie bądź taki pewny siebie, bo kiedyś jeszcze się zdziwisz - odpowiadam mu nie potrafiąc się powstrzymać. Po czym z głośnym trzaskiem drzwi, opuszczam pokój. Gdyby ten ślub doszedł do skutku, nawet nie chcę myśleć jak straszny los, by mnie czekał.





Ciągnę swoją dość ciężką walizkę za sobą. Rozglądając po parkingu położonym przy dworcu. To tutaj umówiłam się z Richardem. Wmawiając Marii i Cedricowi, że pojadę pociągiem. Bo tak będzie mi zwyczajnie wygodniej. Wolałam więc nie ryzykować i najbardziej jak to tylko możliwe, trzymać się prawdy.
- Amelia, nareszcie jesteś. Już się bałem, że coś się posypało i w ogóle się nie pojawisz - Richard przytula mnie do siebie na powitanie. Wyraźnie oddychając z ulgą.
- Napotkałam trochę przeszkód, ale na szczęście się udało. Cedric chyba uwierzył, że nasza znajomość dobiegła końca i jest bardzo usatysfakcjonowany z tego powodu. Ale niedługo, bardzo się zdziwi - mówię zadowolona, uśmiechając się do niego. Nareszcie byliśmy tylko we dwoje. I mogliśmy przestać udawać.
- Więc, dokąd mam cię zabrać? - pyta, zbliżając coraz bardziej swoją twarz do mojej.
- Do samego centrum stolicy - mówię, niwelując pozostałą odległość od naszych ust. Po chwili całujemy się już bez opamiętania, a ja czuję jak wydarzenia i wszystko, czego się ostatnio dowiedziałam, zostaje daleko za mną.





Przez większość drogi, opowiadam Richardowi o Emmie i tym jak bezdusznie potraktował ją Cedric. Oraz o jej synku, który z każdymi, kolejnymi moimi odwiedzinami u nich, coraz bardziej skradał mi serce. Wspominam także o bezwzględnej intrydze mojej rodzicielki, którą mam wielką nadzieję powstrzymać, tym samym kończąc swój ustawiamy związek.
- Cedric naprawdę ma syna? Nie mieści mi się to wszystko w głowie. Wszystkiego bym się po nim spodziewał, ale nie czegoś takiego. Dodatkowo romans jego ojca z twoją mamą? Przecież to, jest wprost niewiarygodne. Podziwiam cię, że z takim spokojem przyjęłaś do wiadomości to wszystko. To musiało być, na pewno dla ciebie bardzo trudne. Dodatkowo musiałaś radzić sobie z tym wszystkim, właściwie sama. To nie powinno tak wyglądać - widzę, że Richard nie najlepiej się czuje z tym, że nie było go wtedy przy mnie. Ale ja w żadnym wypadku, nie mam do niego o to żalu. W końcu sytuacja tego od nas wymagała. Nasza relacja, wciąż była bardzo skomplikowana. Ale już nie długo miało się to w końcu zmienić.




- To już za mną. Pogodziłam się z tym, że moja własna matka jest pozbawiona jakichkolwiek skrupułów i nigdy mnie nie kochała. A narzeczony to skończony egoista, nie przejmujący się nikim innym poza sobą. Ale jak dobrze pójdzie, to za niedługo. Zapomnę raz na zawsze o tym wszystkim i nareszcie zacznę naprawdę żyć - z wielkim wyczekiwaniem, odliczałam kolejne dni, które mnie od tego dzieliły.
- Jesteś pewna, że to się uda? A co jeśli, twoja mama się wszystkiego wyprze? Albo twoi rodzice, spróbują odbudować swoje małżeństwo? - nawet sobie nie wyobrażałam, że mogłoby do tego dojść, ale powinnam być przygotowana na każdą ewentualność.
- To ich wybór. Ja i tak odejdę od Cedrica. Mogą sobie robić, co tylko chcą. Nie boję się już, że zostawią mnie z niczym - dzięki Richardowi zyskałam odwagę, żeby zawalczyć o siebie i poprawę swojego losu. Miałam dla kogo. 





Wczesnym popołudniem, dojeżdżamy na miejsce. A ja z niesmakiem przyglądam się hotelowi, gdzie zarezerwowano mi pokój. Mimo, że każdy naokoło wiedział, że nie znoszę epatowania luksusem. Jak zwykle nikt mnie nie posłuchał i zrobiono po swojemu.




- Jesteś pewna, że nie wolałabyś, abym wziął osobny pokój? Nie chcę, żebyś czuła się niekomfortowo czy niezręcznie - Richard próbuje się upewnić. Gdy oczekuję na pojawienie się recepcjonistki w celu dopełnienia formalności.
- Jestem. Nie po to tyle ostatnio znieśliśmy, aby teraz spędzać większość czasu osobno. Chcę cię mieć, cały czas przy sobie - zapewniam go, łapiąc za rękę. Cieszyłam się, że nareszcie przynajmniej przez te kilka dni, nie będę musiała się pilnować i bez przeszkód mogła pozwolić na takie gesty.



Udajemy się w stronę naszego pokoju. Otwieram drzwi do niego prowadzące i wchodzę do środka. Jego wnętrze, nie robi na mnie wrażenia. Kolejny luksusowy apartament, bo czego innego mogłam się spodziewać po swojej matce. Zdecydowałam, że zatrzymamy się tutaj na wypadek, gdyby chciała sprawdzić, czy rzeczywiście zjawiłam się w tym miejscu. Ostatnio przez Marię i jej informacje, które jej dostarczyła. Zrobiła się podejrzliwa. A ja chciałam, jeszcze przez chwilę. Do momentu powrotu ojca, kiedy powiem mu całą prawdę na jej temat i raz na zawsze zerwę z nią kontakt. Udawać posłuszną córkę, wykonującą jej wszystkie rozkazy. Aby mój plan się udał i nie mogła mi w nim przeszkodzić. Odpowiednio się wcześniej zabezpieczając.




- Dlaczego się tak niepewnie rozglądasz? Kto jak kto, ale ty powinieneś przywyknąć do życia w hotelach. Spędzasz w nich przecież, sporą ilość czasu w roku - zastanawiam się, wyciągając swoje rzeczy z walizki.
- Ale te w których bywam, nie mają takiego standardu. Nie przywykłem do takich luksusów. Wciąż zapominam, że mam do czynienia z miliarderką - przytula mnie do siebie, całując w policzek.
- Uważaj, bo jeszcze pomyślę, że chcesz być ze mną dla pieniędzy. Dlatego od razu cię ostrzegam, że za chwilę mogę zostać bez grosza – żartuję doskonale wiedząc, że nie zależy mu na moim statusie materialnym. Po chwili, całuję go. Starając się nadrobić ostatni czas, kiedy nie miałam praktycznie żadnej możliwości na bycie, tak blisko niego.




- To co będziemy robić przez resztę dnia? - pytam, kiedy udaje mi się w końcu rozpakować i odnaleźć w tym miejscu.
- Co tylko chcesz. Ja się dostosuję, najważniejsze jest dla mnie, abyś w końcu trochę odpoczęła i najlepiej zapomniała o rzeczywistości - Richard był jedną z niewielu znanych mi osób, które przekładały samopoczucie i potrzeby innych nad swoje.
- W takim razie. Spędźmy ten dzień, jak robią to zwykli ludzie. Chodźmy do kina, na spacer. Gdziekolwiek, gdzie zaznam chociaż przynajmniej przez chwilę normalności - patrzę na niego z wyczekiwaniem, czekając na jego odpowiedź.
- Skoro tego właśnie chcesz, to tak będzie. W takim razie idziemy - wstaje ochoczo ze swojego miejsca. Łapiąc mnie za rękę i prowadząc w stronę wyjścia.





Richard posłuchał mojej prośby. Na dodatek przez resztę dnia, spełniał wszystkie moje zachcianki. Traktując jak księżniczkę i swój najcenniejszy skarb. Byłam pod wielkim wrażeniem, jego zachowania w stosunku do mnie. Zawsze liczył się z moim zdaniem i nie próbował za wszelką cenę, przekonywać do swoich racji. Było to dla mnie niezmiernie ważne. 





Najpierw wybraliśmy się na film, który okazał się naprawdę godny obejrzenia. Potem poszliśmy na długi spacer po parku, położonym niedaleko hotelu. Podczas, którego rozmawialiśmy bez końca, próbując nadrobić cały stracony czas. Na koniec, zabrał mnie na kolacje. Do jednej z urokliwych restauracji, której atmosfera bardzo mi odpowiadała. Czułam się, jak na prawdziwej randce, których w swoim dotychczasowym życiu, miałam niezwykle mało. Praktycznie żaden z moich znajomych z przeszłości. Nie był zainteresowany, bliższą znajomością ze mną, uznając mnie za niezbyt interesującą. A potem zostałam zmuszona do życia z Cedriciem, który ani razu nie wysilił się na taki gest w przeciwieństwie do Richarda. Byli od siebie kompletnie różni. Stanowili swoje idealne przeciwieństwo.






Dla postronnych osób, wyglądaliśmy jak zakochana para, która nie widzi świata poza sobą. I chyba właśnie tak było. Już dawno uświadomiłam sobie, że kochałam Richarda, jak nikogo innego. Dodatkowo mimo, że nie usłyszałam od niego żadnego wyznania uczuć. W każdym jego geście, czy zachowaniu wobec mnie. Mogłam to dostrzec. Otwarcie mówiliśmy o wspólnej przyszłości i robiliśmy wszystko, aby mogła się ona ziścić. Już od dawna byłam gotowa dać mu szansę, będąc przekonana że dokonałam słusznego wyboru.
Czułam, że jest tym właściwym mężczyzną, któremu mogłam oddać swoje serce.




Gdy wracamy do pokoju, za oknami zapada już wyjątkowo ciepła, letnia noc. Wychodzę na balkon, z którego rozpościera się cudowny widok na miasto, oświetlone tysiącem świateł. Z uśmiechem wspominam wydarzenia, powoli mijającego już dnia. Marząc, aby takie dni jak ten, powtórzyły się jeszcze wielokrotnie. I zaczęły stanowić dla mnie zwykłą codzienność.





- Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień, spełnił twoje oczekiwania - Richard przytula się do moich pleców. Szepcząc mi do ucha, a przez moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz.
- Było wspaniale. Dziękuję za wszystko, co dla mnie robisz. Dzięki tobie na nowo uwierzyłam, że mogę być jeszcze szczęśliwa - odwracam się w jego stronę i spoglądam prosto w oczy.
- Amelia, zasługujesz na wszystko co najlepsze. Jesteś wyjątkowa - po tych słowach, łączy nasze usta w namiętnym pocałunku, wplatając swoje dłonie w moje włosy. A ja w tej samej sekundzie, podejmuję decyzję, że chcę spędzić tę noc w jego ramionach. Czując, że jestem na to w końcu gotowa. I tym razem, wspomnienia z przeszłości nie przejmą nade mną kontroli. Niwecząc przy tym, mojego postanowienia.




Wchodzimy do pokoju, wciąż się całując. Coraz bardziej, rozbudzając w sobie pragnienie swojej wzajemnej bliskości i to tej największej z możliwych.
Gdy Richard zaczyna schodzić ze swoimi pocałunkami na moją szyję, a jego dłonie podążają w stronę guzików od mojej białej koszuli, którą mam na sobie. Nie potrafię powstrzymać, cichego westchnienia przyjemności. Czułam się cudownie. 




- Przepraszam, zbyt mocno mnie poniosło. Już przestaję - nieoczekiwanie Richard, próbuje się ode mnie odsunąć. Zapewne ze względu na moje uprzedzenia i fatalne doświadczenia, z których doskonale zdawał sobie sprawę. Będąc pewnym, że dla mnie wciąż jest za wcześnie. Nie pozwalam mu, jednak na to. Łapiąc za rękę i ponownie przyciągając do siebie.
- Nie chcę tego przerywać. Powiedziałeś, że poczekasz tak długo, aż będę gotowa. Ten moment właśnie nadszedł. A jedynym, czego teraz pragnę to kochać się z tobą - mówię otwarcie, czując jak na moje policzki wpływają rumieńce zawstydzenia. Jeszcze nigdy nie byłam tak bezpośrednia, nie miałam pojęcia, co on ze mną robił. Zmieniał mnie z każdym, kolejnym dniem. Przestawałam być bojącą się wszystkiego Amelią. Poświęcającą się tylko dla innych. Zaczynałam uczyć się myśleć, także o sobie i o tym, co dla mnie dobre. 
- Jesteś pewna, że tego chcesz? - Richard wciąż zaskoczony moimi słowami, próbuje się upewnić.
- Ufam ci. I wiem, że mnie nigdy byś mnie nie skrzywdz - mówię z niezachwianym przekonaniem.




Na szczęście tyle mu wystarcza. Nie pyta o nic więcej, ponownie wpija się w moje usta i tym razem odważnie, zabiera się za pozbawienie mnie mojego ubrania. Robi to jednak z niespotykaną ostrożnością i delikatnością. Zważając na każdy, swój następny ruch.
- Nie musisz, aż tak bardzo uważać. Nie jestem z porcelany – niecierpliwię się, mając wrażenie że to wszystko trwa zbyt długo. 
- Ale masz za sobą trudne doświadczenia. Dlatego chcę zrobić wszystko, abyś o nich zapomniała. I na nowo zaczęła czerpać przyjemność, którą zamierzam ci ofiarować - odpowiada, biorąc mnie na ręce. Kierując się w stronę łóżka.




Następne wydarzanie, toczą się dla mnie w błyskawicznym tempie. Nasze ubrania znikają, jedno po drugim. A mój mózg, kompletnie się wyłącza. Ani przez moment nie doświadczam, jakiegokolwiek zawahania, czy aby na pewno dobrze robię. Uwielbienie z jakim Richard podziwia i bada, nieodkryte przez niego wcześniej, faktury mojej skóry. Zapewniając mnie przy tym, że jestem piękna i wspaniała. Sprawiają, że całkowicie wyrzucam z siebie wszystkie okrutne słowa, jakie kiedyś usłyszałam. Moje poczucie wartości i pewności siebie, zaczyna wzrastać. Zapominam kompletnie przy tym, że jestem narzeczoną innego, że być może dopuszczam się zdrady. Choć nie postrzegałam już tego w takich kategoriach. Przecież Cedric, nic dla mnie znaczył, nienawidziłam go. To nie jemu, miałam być zamiar wierna.





Skupiam się wyłącznie na odczuwanej przyjemności, którą dają mi pocałunki, jakimi obdarzane jest moje ciało oraz czuły, ale zarazem pełen pasji, dotyk Richarda. Do tej pory, jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze. Taka kochana i będąca dla kogoś, najważniejszym obiektem zainteresowania.




Gdy nasze ciała w końcu łączą się ze sobą w jedność. Czuję, jak cały świat przestaje istnieć. Jesteśmy tylko my i nasza miłość, którą można dostrzec w każdym naszym geście. Wspólnie podążamy na sam szczyt rozkoszy. Aż do słodkiego końca. Wraz z osiągnięciem przez nas spełnienia. Utwierdzam się ostatecznie w przekonaniu, że to on jest tym jedynym. Z którym chcę, spędzić resztę życia.




Po wszystkim, Richard przyciąga mnie do siebie delikatnie, obejmując ramieniem i składając ledwie wyczuwalny pocałunek na moim czole
- Kocham cię - wyznaję, będąc pewna swoich słów. Czułam, że to odpowiednia pora na powiedzenie tego. Następnie całuję go lekko w policzek z zamiarem udania się do snu.
- Ja też cię kocham. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo - słyszę, czując jak zalewa mnie fala bezgranicznego szczęścia i ulgi, że on w pełni odwzajemnia moje uczucia.
Zasypiam z poczuciem, że w żadnym innym miejscu nie byłoby mi teraz lepiej. A tę noc zapamiętam do ostatnich dni swojego życia. Podczas niej byłam szczęśliwa, jak jeszcze nigdy przedtem.
Byłam ogromnie wdzięczna losowi, że to właśnie jego, postanowił postawić na mojej drodze.

5 komentarzy:

  1. W pierwszym momencie zaczęłam już przekonać Cedrica że znów potraktował plany Amelii😉 Ale się ucieszyłam że wybrnela z tego znakomicie. Wyobrazilam sobie jego mine jak okazało się że Amelia jednak mówi prawdę i nici z kolacji z jego ojcem.Wyjazd Amelii i Richarda po prostu super.Nareszcie uda im się spędzić że sobą trochę czasu, którego ostatnio prawie dla siebie nie mieli.No i W końcu spędzili że sobą cudowne chwilę.Do tego to wyznanie miłości na koniec naprawdę daje nadzieję że teraz się już wszystko poukłada.Niestety zdaje sobie z tego sprawę że przed nimi jeszcze sporo problemów.Jak zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisze na kolanie w pracy (tak bardzo nie moglam sie doczekac rozdzialu ze ciagle zagladalam )i tak to wychodzi😁miało być przeklinac Cedrica że pokrzyzowal plany Amelii.

      Usuń
  2. Ja również już myślałam, że Cederik popsuje te plany. Jeszcze okazało się, że to nie do końca on, bo miał to być obiad rodzinny. Przestraszyłam się i myślałam, że z wyjazdu nici, ale Amelia szybko i zręcznie się z tego wyplątała. Wykorzystała przymiarkę sukni jako pretekst. Gratuluję jej pomysłowości!
    Dalej mamy Richarda, który zamartwiał się czy pojadą. Udało im się i na pewno chłopak ma się z czego cieszyć. W końcu uwolnił się o uwodzicielki Charlotte i mógł spędzić czas z Amelią. Ostatnio nie mieli dla siebie czasu, bo wszyscy ich pilnowali. Tym wyjazdem odbili sobie stracone chwile.
    Amelia przełamała się i postanowiła pokonać swoją traumę związaną cóż ze stosunkiem. Pomógł jej w ty Richard, który daje jej poczucie bezpieczeństwa i odwzajemnia uczucie. Cieszę się razem z nimi. Niestety po wyjeździe będą musieli zmierzyć się z rzeczywistością...
    Dlatego życzę Ameli wytrwałości w walce o swoją przyszłość. Niech się nie poddaje i zawalczy o swoje!
    Pozdrawiam,
    N

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam! ;) Już jestem i nadrobiłam zaległości. Szczerze powiedziawszy na początku rozdziału trochę się przeraziłam, że ten wyjazd nie dojdzie do skutku, ale na całe szczęście wszystko się udało! Jejuu, Richard jest taki cudowny, naprawdę! :) Amelia przy nim czuje, że żyje, sprawia, że jest szczęśliwa i uśmiechnięta i to jest takie piękne, że choć na chwilę mogła oderwać się od przykrej rzeczywistości...
    Po przeczytaniu całego opowiadania naprawdę brak mi słów na zachowanie Cedrica i ludzi mu podobnych... Gdybym tylko mogła to najchętniej bym ich wszystkich rozszarpała, żeby tylko Amelia i Richard mogli być razem...
    Z niecierpliwością czekam na nowość!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. allein-freunde.blogspot.com zapraszam serdecznie na trzeci rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń