Od
blisko dziesięciu już minut, chodzę po domu w poszukiwaniu Marii.
Chciałam się od niej dowiedzieć, czego chciała moja mama, kiedy
dzwoniła do domu pod moją nieobecność. Nie rozumiałam, dlaczego
zawsze stwarzała problemy i nie mogła zwyczajnie zadzwonić na mój
telefon. Uwielbiała komplikować innym życie. A
już w szczególności mnie.
Przechodząc
obok pokoju Charlotte, dostrzegam że drzwi są lekko uchylone.
Dzięki temu, słyszę, że prowadzi niezbyt przyjemną rozmowę z
Cedriciem.
-
On jest kompletnie obojętny na wszystkie moje próby, rozumiesz? Nie
jest mną zainteresowany. Owszem,
może spędza ze mną czas, ale jest wobec mnie chłodny i sztucznie
uprzejmy - doskonale wiem o kim mówi Charlotte. Niezmiernie cieszą
mnie jej słowa. Udowadniały mi, że Richard naprawdę myśli o mnie
poważnie i zależy mu na mnie. Natomiast Cedric w przeciwieństwie
do mnie, jest wyraźnie niezadowolony.
-
W takim razie wysil się bardziej. Jesteś w tym w końcu mistrzynią.
Żaden ci się, jeszcze nie oparł. Więc on, także musi w końcu
ulec - próbuje ją zmotywować do większego wysiłku.
-
Wątpię w to. Próbuję już od kilku dni. Kończą mi się pomysły.
Może po prostu, Richard ma kogoś. To by tłumaczyło, dlaczego się
tak zachowuje wobec mnie. Wyraźnie widać, że zależy mu na kimś.
Może to
jednak, właśnie
na Amelii? - okazuje się, że Charlotte potrafi myśleć, a to może
skomplikować naszą sytuację.
-
Co za bzdura. On nikogo nie ma. Amelia też mu się znudziła. Gdyby
tak nie było, nie przestałby spędzać z nią czasu. Nie widzisz,
że od kiedy się pojawiłaś. Kompletnie ją ignoruje, bo
znalazł ciekawsze towarzystwo.
Dlatego potrzebuje już tylko, ostatecznego dla niej dowodu, że nic
dla niego nie znaczy. Chcę jej wybić z głowy, wszelkie głupie
pomysły, które mogłyby
skomplikować zawarcie naszego małżeństwa. Więc wysil się
bardziej i zrób to, o co cię prosiłem - zastanawiam się, czy są
jakieś granice bezwzględności Cedrica.
-
Postaram się, ale nie widzę w tym większych nadziei - dziewczyna
wyraźnie traci wiarę w powodzenie ich planu.
-
Przynajmniej ty mnie nie denerwuj. Mam już na głowie, wystarczająco
dużo problemów. Idę do pracy, przez ciebie jestem już spóźniony.
A ty zrób coś ze sobą i idź na śniadanie. Pewnie na ciebie już
czekają. Lepiej, żeby nie przebywali zbyt długo tylko we dwoje, bo
jeszcze znowu się do siebie zbliżą - słysząc, że Cedric ma
zamiar opuścić pokój Charlotte. Odchodzę szybko z miejsca, które
zajmuję. W pośpiechu udając się do jadalni, wiedząc że
Charlotte trochę zajmie strojenie się. A
dzięki temu, zyskam chwilę czasu z Richardem, co w ciągu ostatnich
dni, było praktycznie niemożliwe.
Praktycznie
równocześnie przekraczam z Richardem próg pomieszczenia. Uśmiecham
się na jego widok.
-
Dzień dobry - mówię oficjalnie, a po upewnieniu się, że Marii
nie ma nigdzie w pobliżu. Podchodzę do niego i całuję delikatnie.
Uświadamiając sobie, jak bardzo za nim tęskniłam. Pomimo tego, że
widywałam go przecież
codziennie.
-
Czym sobie zasłużyłem na tak miłe powitanie? - pyta, gdy siadamy
na przeciwko siebie.
-
Niczym szczególnym. Po prostu cieszę się, że w końcu udało się
nam znaleźć chwilę dla siebie - odpowiadam, wzruszając ramionami.
Wciąż
będąc, równocześnie zadowolona z podsłuchanej rozmowy.
-
Też się cieszę. Ale skoro mamy okazję w końcu porozmawiać to
powiesz mi, gdzie znikasz ostatnio na całe dnie? Wczoraj wróciłaś
bardzo późno, zaczynałem się już martwić - starałam się, jak
najmniej przebywać w domu. Tak było mi łatwiej, znosić obecność
Charlotte w
tym miejscu.
Dodatkowo
nie mogłam znieść widoku Cedrica, który jakby robiąc mi na
złość. Pracuje wyjątkowo mało i praktycznie codziennie od wczesnego popołudnia, jest
już w domu.
Najczęściej
więc odwiedzałam Emmę. Coraz lepiej się poznawałyśmy i można
nawet powiedzieć, że chyba zaczynamy się zaprzyjaźniać. Wciąż
jeszcze nie wiedziałam, jak poprawić ich warunki bytowe. W końcu
przydałoby się im lepsze mieszkanie, ale nie mogłabym ukryć tak
dużego przelewu gotówki i wszystko by się wydało. Dodatkowo Emma nawet nie chciała słyszeć o kupieniu dla nich mieszkania. Wciąż starała się być samodzielna, najbardziej jak tylko mogła. Więc na razie
miałam związane ręce w tej kwestii. Nie zamierzałam jednak, tak
łatwo odpuścić.
-
To trochę skomplikowane. Opowiem ci o wszystkim, gdy będziemy mieli
na to więcej czasu.
O
nic się nie martw, wszystko jest w porządku - uspokajam go, ale nie
wydaje się być przekonany.
-
Mam tylko nadzieję, że nie poznałaś
nikogo nowego
i to nie z nim spędzasz ten czas, kiedy cię nie ma - nie mogę
powstrzymać swojego śmiechu.
-
Nie wiem, jakim cudem wpadłeś na taki pomysł. Ale zapewniam cię,
że nic podobnego nie ma miejsca. Nie musisz się obawiać i być
zazdrosny - tłumaczę mu, wciąż rozbawiona jego podejrzeniami.
-
W porządku, wierzę ci. Ale
jesteś ostatnio, strasznie tajemnicza.
Dzisiaj też wychodzisz? - pyta, chcąc poznać moje plany na resztę
dnia.
-
Tak, muszę się spotkać z osobą, która być może otworzy nam
drzwi do wspólnego życia - miałam nadzieję, że moja intuicja
mnie nie zawiedzie i dowiem się czegoś konkretnego od pani Grace.
Oby tylko dzisiaj, była
w nastroju do plotek. Inaczej ciężko mi będzie, cokolwiek z niej
wyciągnąć.
-
Naprawdę się zdecydowałaś? Jesteś pewna, że chcesz zostawić to
wszystko? Wiesz,
że nawet gdybym, nie wiem
jak
się starał. To nigdy nie zapewnię ci życia na takim poziomie,
jaki masz teraz -
patrzę na niego zaskoczona.
-
Jeszcze pytasz? Oczywiście, że tak. Dobrze wiesz, że pieniądze
nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Dla
mnie nie ważne jest, gdzie będę mieszkać czy w jakich ubraniach
będę chodzić.
Liczysz
się dla mnie tylko ty i
zniosę wszystko, bylebyś tylko był przy mnie
- zapewniam go.
Naszą
rozmowę przerywa, pojawienie się Charlotte. Siada obok Richarda i
całuje go na przywitanie w policzek. Mimo jej wcześniejszej rozmowy
z Cedriciem, nie jest mi łatwo na to patrzeć. Wiedziałam, że jak
najszybciej muszę rozwiązać wszelkie swoje problemy, aby ona
nareszcie odczepiła się od Richarda.
-
Może wyszlibyśmy, gdzieś razem wieczorem? Zaczyna mi się tutaj
nudzić, przyda mi się jakaś rozrywka w dobrym towarzystwie. Co ty
na to? - Charlotte pyta Richarda, uśmiechając się do niego słodko.
Ignoruje przy tym kompletnie moją obecność. Widać wzięła sobie
do serca, rady mojego narzeczonego.
-
Może innym razem. Mam już plany na dzisiejszy wieczór - odpowiada
jej, a ja oddycham z ulgą. Ciesząc się, że nie zgodził się na
jej propozycje.
-
Niby jakie? - brunetka nie daje za wygraną i próbuje się czegoś
dowiedzieć.
-
Nieważne. A teraz przepraszam, ale was opuszczę - Richard wstaje od
stołu i zostawia nas same.
Charlotte
patrzy na mnie wściekłym wzrokiem. Dostrzegając mój uśmiech.
-
Jesteś pewnie zadowolona, co? Ale jeszcze się tak nie ciesz. W
końcu zdobędę go, a wtedy zobaczymy, kto się będzie śmiał -
ostrzega mnie, coraz bardziej poirytowana, że jej próby nie
przynoszą większych rezultatów.
-
Nie wiem, o co ci chodzi - udaję głupią i również postanawiam ją
opuścić. Nie mając ochoty znosić dłużej obecności tej
zapatrzonej w Cedrica intrygantki.
Rozglądam
się po salonie pani Grace, czekając aż kobieta do mnie dołączy.
Coraz bardziej zaczynam się denerwować, czekającą mnie z nią
rozmową.
-
Witaj, Amelio. Cieszę się, że jednak postanowiłaś mnie odwiedzić
- siada na przeciwko mnie, patrząc na mnie przenikliwie. Jakby
chciała poznać, wszystkie moje tajemnice za
pomocą samego spojrzenia.
Wiedziałam, że muszę zważać na każde słowo.
-
Przepraszam, ale tamtego dnia wypadło mi coś ważnego. Mam
nadzieję, że się pani nie gniewa i w niczym dzisiaj, pani nie
przeszkodziłam - zaczynam grzecznie. Chcąc być uprzejmą.
-
Oczywiście, że nie. Nie często miewam gości, więc twoje
odwiedziny sprawiły mi dużą radość - zastanawiałam się,
dlaczego wszyscy aż tak bardzo unikają tej kobiety. Przecież pani
Grace, wygląda na przyjaźnie nastawioną do innych i jeśli
nawet
jest trochę zbyt ciekawska, to nie jest to coś, do czego nie można
przywyknąć.
Wyciągam
ze swojej torebki zaproszenie na swój ślub z Cedriciem.
Z dużym przekonaniem, że do niego nigdy
nie dojdzie. A pani Grace niestety, nie będzie mogła z niego
skorzystać.
-
Proszę, oto zaproszenie. Przepraszam, że tak późno, ale przy
takiej ilości zaproszonych gości. Mama pominęła kilka osób -
kłamię, doskonale wiedząc, że zrobiła to celowo.
-
Dziękuję. Czuję się zaszczycona, że wręczasz
mi je osobiście. Szkoda tylko, że twój narzeczony ci nie
towarzyszy - uśmiecham się krzywo na wspomnienie o nim. On także, tak samo jak mama, nie znosił mojej rozmówczyni.
-
Cedric jest bardzo zapracowany. Praktycznie na nic innego, nie ma
czasu - może poza gnębieniem mojej
osoby
dodaję w myślach.
-
Powinnaś mu powiedzieć, że nie samą pracą człowiek żyje. Teraz
to tobie powinien, przede wszystkim poświęcać czas - coraz gorzej
idzie mi udawanie, że jestem szczęśliwa z Cedriciem.
-
Dziękuję za radę. Pomyślę nad tym - próbuję zakończyć ten
temat, zanim powiem o kilka słów za dużo. Mam
wrażenie, że ona już mi nie wierzy.
-
Amelio, przypominasz mi swoim
zachowaniem,
twojego ojca z czasów młodości. On także, starał się wszystkich
zadowolić z pominięciem siebie. Na całe
szczęście, wrodziłaś się do niego, a nie swojej matki - w końcu
rozmowa, zmierza we właściwym kierunku. Muszę to tylko teraz
odpowiednio
rozegrać.
-
Co pani ma dokładnie
na myśli? - pytam z udawanym niezrozumieniem. Doskonale
wiedząc, że nie darzy mojej rodzicielki zbytnią sympatią.
-
Wybacz, ale twoja mama jakoś od samego początku nie przypadła mi
do gustu. Poznałam ją, gdy była już po ślubie z twoim ojcem. Ale
ja od początku byłam przekonana, że dokonał złego wyboru. A
ostatnio tylko utwierdziłam się w swoim przekonaniu. Przepraszam,
nie powinnam tego mówić, zwłaszcza tobie. W końcu to twoi rodzice
- mówi z autentycznym zawstydzeniem.
-
Nie. Chcę to usłyszeć. Proszę mi powiedzieć, co pani wie
- patrzę na nią błagalnie, będąc pewna że wie o czymś
istotnym.
-
Skoro naprawdę
tego
chcesz. Ale zacznę od początku, bo cała ta historia swoim
początkiem sięga, kilkanaście lat wstecz. Jak pewnie wiesz, twój
tata poznał Irene,
czyli twoją mamę na studiach. Był na ostatnim roku, wraz
ze swoim najlepszym przyjacielem - tatą Cedrica. Ona dopiero
zaczynała studia. Poznali się przypadkiem, wpadając na siebie
pomiędzy zajęciami. Frank zakochał
się od pierwszego wejrzenia i po dzisiejszy dzień, nie widzi świata
poza twoją mamą. Ale ona nigdy nie potrafiła, odwzajemnić jego
uczuć. Przez długi, czas byli wyłącznie znajomymi. Trzymała go
na dystans, a on robił wszystko, aby go nareszcie pokochała. Tylko,
że Irene
miała już inny obiekt westchnień. Był to w ojciec Cedrica. To w
nim była zakochana. Problemem było, że on był już wtedy zaręczony ze
swoją obecną żoną. I praktycznie, nie zwracał na nią uwagi,
czego nie potrafiła zaakceptować. Jej
miłość okazała się niemożliwa do spełnienia. Ku
jej wielkiej rozpaczy.
W
dzień po ślubie rodziców Cedrica. W końcu zdecydowała się dać
szansę twojemu ojcu, był dobrą partią i szalał z
miłości do niej. Zapewnił
jej bogactwo i dostatnie życie. W
ten sposób, mogła być także, blisko swojego prawdziwego
ukochanego. Nie ważne było
nawet dla niej,
że był mężem innej.
Mijały
lata, ale jej uczucia pozostawały niezmienne. Coraz więcej osób
zaczynało je dostrzegać, ale twój ojciec pozostawał ślepy i
nikogo nie słuchał. Wciąż dawał się wykorzystywać i spełniał każdą jej zachciankę. Ale
Irene była wiecznie niezadowolona i starała się przebywać, jak
najmniej w jego towarzystwie, oddając się innym rozrywką.
Potem
najpierw pojawił się Cedric, co przyjęła bardzo źle. W końcu to
ona, chciała być na miejscu jego matki. Następnie urodziłaś się
ty, ale od samego początku była wobec ciebie oziębła, tak samo
zresztą jak dla Franka.
Wciąż nieustannie szukała sposobu, jak zdobyć to o czym marzyła
przez tyle czasu. I w końcu się jej udało. Wiem, że to co teraz
usłyszysz, pewnie będzie dla ciebie trudne. Ale masz prawo
wiedzieć. Może
jeszcze
nie jest za późno i
uda ci się, coś zrobić, aby
powstrzymać
to szaleństwo. Amelia, twoja matka od ponad roku ma romans z Erwinem
-
ojcem Cedrica. A twoje zaręczyny i ślub są częścią ich planu do
przejęcia pieniędzy twojego ojca. Widzisz
majątek Erwina bardzo się skurczył w ostatnim czasie, więc zrobi
wszystko, aby odzyskać swoją pozycję. Frank o
niczym nie ma pojęcia i namawiany przez twoją matkę, zgadza się
na każdy jej pomysł. Chociażby
właśnie na twoje zaaranżowane zamążpójście. Wiem,
że zostałaś do tego zmuszona i nie wychodzisz za mąż z miłości.
Nie musisz, przede mną dłużej udawać - usłyszane słowa
wprawiają mnie w tak duży szok, że nie jestem w stanie, wykrztusić
z siebie choćby słowa. Moja własna matka, zdradza ojca z jego
najlepszym przyjacielem, a ja posłużyłam jej jako środek do celu
i
zapewnienia bajecznego życia u
boku jej wielkiej miłości.
Dodatkowo wcale się z tym jakoś nie kryje, skądś w końcu pani
Grace musiała się o tym dowiedzieć. Czegoś tak potwornego, nie
spodziewałabym się nawet w najgorszych snach.
-
To niemożliwe. To nie może być prawda - mój mózg, nie chce
przyjąć do wiadomości, straszliwej prawdy. Mimo,
że przyszłam tu z zamiarem znalezienia czegoś, przeciwko swojej
matce. To o czymś takim, wolałabym
chyba
nie wiedzieć.
-
Przykro mi. To musi być dla ciebie szok. Wiedziałam, że nie
powinnam ci o tym mówić - starsza kobieta, patrzy na mnie z
wyraźnym zmartwieniem.
-
Nie. Bardzo dobrze, że pani to powiedziała. To być może, uratuje
mojego ojca i mnie. On także musi się o tym dowiedzieć. Gdy
zajdzie taka potrzeba, powie pani mu to samo, co mi? - mnie mógł
nie uwierzyć. Ale gdy bezstronna
osoba, potwierdzi moją wersję, nie będzie miał wyjścia. Gdy
pierwszy szok mija. Zostaje we mnie jedynie złość i nienawiść do
własnej matki. Za wszelką cenę, musiałam jej przeszkodzić. Nie
będę dłużej cierpieć, kosztem zaspokojenia jej chorych ambicji i
pragnień.
-
Oczywiście, że to zrobię. I to z przyjemnością. Ani ty ani
Frank,
nie zasługujecie na takie traktowanie. Amelio, twój ojciec naprawdę
cię kocha. Może nie potrafi tego okazać, ale tak jest. Jest po
prostu pod dużym wpływem Irene.
Kompletnie
zaślepiony. Mimo
to, wielokrotnie
słyszałam, jak chwalił się w towarzystwie z takiej córki, jak
ty. Jest naprawdę
z ciebie dumny - zaskakują mnie te słowa. Myślałam, że jestem
dla niego, takim samym ciężarem, jak dla swojej rodzicielki. To
przez nią, nie mamy ze sobą praktycznie kontaktu. Odizolowała nas
od siebie. Wyraźnie
po to, aby zachować nad nami kontrolę.
-
Dziękuję za pomoc i powiedzenie prawdy. Jest pani zupełnie inną
osobą niż wszyscy myślą. Niesprawiedliwe panią oceniają -
okazuje się, że nie wszyscy w moim otoczeniu. Są skończonymi
egoistami, dla których liczą się tylko pieniądze i własne
zachcianki. Niektórzy
mają jeszcze, jakieś zasady.
-
Ludzie od zawsze niesprawiedliwe oceniają innych, praktycznie ich
nie znając. Już dawno przestałam z tym walczyć i przejmować się
ich opinią. Tak jest zwyczajnie łatwiej - wiedziałam, że w tej
kwestii ma rację.
Wychodząc
z domu pani Grace. Niezwłocznie dzwonię na prywatny telefon swojego
ojca. Nie pamiętam, kiedy ostatnio dzwoniłam na ten numer. Ze
zniecierpliwieniem czekam, aż w końcu odbierze.
-
Słucham - zaczyna na powitanie.
-
Cześć, tato - staram się brzmieć normalnie. Ale rewelacje,
których się niedawno dowiedziałam, wciąż we mnie tkwią.
-Amelia?
Cieszę się, że cię słyszę. Co u ciebie? - pyta z nutą
zainteresowania w głosie. Co było dość niespotykane.
Od kiedy pamiętam, towarzyszył mu znudzony ton głosu. Jakby
rzeczywistość, kompletnie go nie interesowała.
-
Nic nowego. Chciałam
się dowiedzieć, kiedy wracasz. Mama mówiła mi, że musiałeś wyjechać, a muszę się z tobą pilnie spotkać. To naprawdę
ważna sprawa - mam nadzieję, że tym razem mnie nie
zlekceważy.
-
Wracam za trzy tygodnie. Wtedy możemy się zobaczyć. Amelia,
stało
się coś, słyszę że jesteś zdenerwowana - próbuje się czegoś
dowiedzieć.
-
To nie jest rozmowa na telefon. Wszystko ci powiem, gdy się
spotkamy.
Będę kończyć, do zobaczenia - rozłączam się. Obawiałam się, jak zniesie prawdę gdy w końcu ją pozna. To będzie dla niego na pewno, trudne do przyjęcia. Przecież kochał moją matkę, najbardziej na świecie.
Wracam do domu z nadzieją, że za trzy tygodnie mój koszmar dobiegnie
końca. Dwadzieścia jeden dni - tyle jeszcze, musiałam wytrzymać.
I mimo, że była to upragniona od dawna dla mnie chwila, to wszystko
o czym się dzisiaj dowiedziałam. Nie pozwala mi się tym do końca
cieszyć. Ogarnia mnie przygnębienie.
W
końcu, tyle osób zostanie zranionych, gdy prawda wyjdzie na jaw.
Mój tata, mama Cedrica. A być może nawet
sam Cedric. Nie mam pojęcia, jak
on zareaguję gdy dowie się prawdy. Może jest zapusty do szpiku
kości, ale na pewno mu się nie spodoba, że stał się narzędziem
w rękach swojego ojca.
Dodatkowo
wciąż nie daje mi spokoju los Emmy i Toma. To kolejne osoby, które
płacą wysoką cenę za bezwzględne zasady, jakie panują w naszym
zamkniętym i hermetycznym świecie.
Wszyscy
dookoła mnie, mieli swoje tajemnice i sekrety, które niszczyły
życie wielu osobą. Byłam tym wszystkim wykończona. Nie wiedziałam
już, komu mogę ufać. A co najgorsze, nie potrafiłam przewidzieć,
kto będzie następną osobą, która zrani mnie swoim zachowaniem.
Praktycznie wszyscy byli zdolni do tego, a ja byłam wyjątkowo
łatwym celem.
Wow, pani Grace, Wow. Nie liczyłam na to, że pomoże, a tu takie miłe zaskoczenie. Kobieta okazała się zwykłą osobą, zle oceniona przez innych. Bardzo ja polubiłam, chyba przez to, że jej słowa i rady były bardzo mądre i napewno pomocne.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Amelia zdecydowała się na ta wizytę. Dzięki temu poznała straszna prawdę o swojej matce. Biedny ojciec o niczym nie wie i zarabia pieniądze na ta zdradziecka piiiip. Co do Amelii to tak czułam że zaprzyjaźnić się z Emma. Ona ma za dobre serce żeby zostawić biedna i wykorzystana przez Cederika dziewczynę.
Co do Richarda to jestem z niego dumna. Nadal opornie opiera się Charlotte, która staje już na rzęsach żeby zdobyć chlopaka. W końcu takie zadanie otrzymała, ale jej umiejętności i doświadczenie nie działają w tej sytuacji. Bo Richard kocha Amelie i chce być jej wierny.
Czekam na next i razem z główną bohaterką odliczam te 21 dni do powrotu ojca. Mężczyzna powinien poznać okrutna prawde. Liczę też że Amelia i Richard w końcu bd mieli chwilę dla sb bo ostatnio nie mieli takiej okazji.
Opowiadanie super się rozwija i oby tak dalej. Życzę dużo weny,
N 😊
Zacznę od tego że ogromnie się cieszę że Richard opiera się Charlotte. Normalnie jestem miło zaskoczona i oby tak dalej 😉 Fajnie że Amelia utrzymuje kontakt z Emma ,spodziewałam się tego bo jest taka pozytywna osobą która chce wszystkim pomóc (tylko sobie nie potrafi ).Spotkanie z panią Grace-no niewiem co napisać. Jak można być tak wyrachowana i obłudną osoba jak matka Amelii. Stop, jej nie można nazwać matką. Nie takie osoby stanowczo nie powinny mieć dzieci.Kurcze ona chce zarobić na swojej własnej córce, zmuszając ją do małżeństwa z Cedrikiem.Mam nadzieję że ojciec Amelii jej uwierzy .I wszystko się ułoży.Choć jednak prolog temu przeczy.No nic.Czekam na dalszy ciąg z wielką niecierpliwością 😊
OdpowiedzUsuń