sobota, 17 lutego 2018

Rozdział 13


Budzę się wczesnym rankiem, uświadamiając sobie ze zadziwieniem, że znajduję się we własnym łóżku. Ostatnim, co pamiętam ze wczorajszego wieczoru to, jak zasypiałam w objęciach Richarda. Podczas wspólnego oglądania filmu. Zapewne to dzięki niemu się tutaj znalazłam. Jego troska i czułość wobec mnie, wciąż były dla mnie czymś nowym i niespotykanym. W końcu to od niego, po raz pierwszy doświadczyłam tych uczyć. Ani rodzice, ani już tym bardziej narzeczony, nigdy nie dali mi odczuć, że cokolwiek dla nich znaczę. Byli emocjonalnie wybrakowani, a przez to, także ja nie potrafiłam właściwie okazywać swoich uczuć drugiej osobie.




Z uśmiechem na ustach, wspominam wspólnie spędzony czas z Richardem. Podczas, którego wszystko inne poza nami, przestawało mieć dla mnie znaczenie. Powoli, zaczynałam nie widzieć świata poza nim, co wcale nie było najmądrzejszym posunięciem z mojej strony. Powinnam się była przecież skupić na tym, jak zakończyć swój zaaranżowany związek z Cedriciem. Myśl o nim od razu, psuje mi dobry humor. Wciąż nie wiedziałam, czym sobie zasłużyłam na to, żeby los pokarał mnie życiem z takim człowiekiem. 




Wychodząc z sypialni, spotykam na korytarzu Marię. Która wygląda i zachowuje się inaczej niż zwykle. Jest wyraźnie czymś zmartwiona i zamyślona. Co było u niej, czymś niespotykanym. Przypominam sobie o jej wczorajszej dziwnej rozmowie i domyślam się, że dzisiejsze zachowanie ma z tym związek. Za wszelką cenę musiałam rozwiązać tą zagadkę. Choć jak na razie, nie miałam żadnego punktu zaczepienia.





- Dzień dobry, Mario. Odwiedziny u siostry się udały? - pytam z udawanym zainteresowaniem. Przez chwilę patrzy na mnie z niezrozumieniem, jakby nie wiedziała o czym mówię. Widocznie już zapomniała o swoim kłamstwie.
- Było bardzo miło. Ale ty pewnie spędziłaś wieczór, jeszcze przyjemniej. Miałaś w końcu do tego świetną okazję - reflektuje się i patrzy na mnie sugestywnie, starając się mnie zdenerwować. Tym samym odciągając, moją uwagę od jej osoby. Widać, że wszystko wróciło do normy. A Maria nadal jest tą samą wiedźmą, co zawsze. Nie wiem, ma co liczyłam.
- Mogłabyś skończyć te swoje insynuacje? A przede wszystkim nie rozpowiadać ich do osób trzecich? - przy okazji, przypominam sobie o słowach swojej rodzicielki. Byłam przekonana, że to sprawka mojej aktualnej rozmówczyni.
- Amelio, sama najlepiej wiesz, że to nie są żadne insynuacje. Tylko czysta prawda. Może nie nakryłam was razem, ale nie jestem ślepa. Widzę, jak na siebie patrzycie. Nie wszystko da się ukryć. Strasznie się wam dziwię. Angażujecie się w coś, co z góry jest skazane na porażkę. Dokładacie sobie tylko, niepotrzebnych cierpień i rozczarowań - patrzy na mnie z udawaną troską. A ja chcąc nie chcąc, zaczynam się zastanawiać nad jej słowami. Bo co, jeśli ona ma rację? I naprawdę nie mamy, nawet najmniejszych szans na bycie ze sobą? Próbuję odgonić od siebie, te pesymistyczne myśli. Przecież o to jej właśnie chodziło.
- Myśl sobie, co chcesz. Przecież i tak zawsze wiesz lepiej - odpowiadam jej nieprzyjemnie. I idę w pośpiechu na dół. Nie chcąc jej dłużej oglądać.





Przed wejściem do jadalni, gdzie pewnie Maria już naszykowała śniadanie. Powstrzymuje mnie delikatny uścisk na moim nadgarstku, pociągający mnie w stronę bocznej części korytarza.
- Richard? Co ty wyprawiasz? Maria może za chwilę tędy przechodzić. Przed momentem z nią rozmawiałam. Nie możemy, aż tak ryzykować - próbuję się wyswobodzić z jego objęć.
- Spokojnie, jest czymś zajęta na górze. Stęskniłem się za tobą - całuje mnie delikatnie.
- Nie widziałeś się ze mną, tylko kilka godzin - mówię, wciąż będąc do niego przytulona.
- O kilka za dużo. Najchętniej w ogóle bym się z tobą nie rozstawał - szepcze cicho. Ponownie łączą ze sobą nasze usta. Uwielbiałam jego pocałunki. Będące pełne pasji i wyrażające coś, w co wciąż nie potrafiłam do końca uwierzyć. 
- Wystarczy tego dobrego. Idziemy na śniadanie - odsuwam się od niego. Widząc jego niezadowoloną minę. Ze śmiechem, podążam w stronę jadalni.




Dzwonię do domu pani Grace, próbując się z nią umówić na spotkanie. Za pretekst podaję, przyniesienia zaproszenia na swój ślub z Cedriciem. Moja matka celowo pominęła ją na liście gości. Nie chcąc, aby brała udział w tej uroczystości. Jeśli więc nawet nic nowego się od niej nie dowiem, przynajmniej zrobię tym na złość, swojej kochanej mamie. Przestawało mi zależeć na czystej grze. Skoro moja własna rodzina, nie posiadała skrupułów, ja także nie zamierzałam już, mieć ich wobec nich. Jedyne czego chciałam, to raz na zawsze się od nich odseparować i nie mieć z nimi nic wspólnego.
Z zadowoleniem umawiam się na jutro. Mając nadzieję, że to spotkanie nie okaże się zupełną stratą czasu.





Popołudniu postanawiam, spędzić trochę czasu na tarasie. Korzystając z ciepłej i wyjątkowo korzystnej w ostatnim czasie pogody. Popijając swoją ulubioną latte, przeglądam najnowsze wiadomości i informacje zamieszczone w czytanej przeze mnie gazecie.
Niestety chwila spokoju, zostaje mi zaburzona z powodu, okropnego hałasu dochodzącego z dołu. Postanawiam sprawdzić, co jest jego źródłem.
Już schodząc po schodach, dostrzegam kilka ogromnych walizek zajmujących, pokaźną część holu. Wygląda na to, że mój największy koszmar powrócił, wraz ze znajomą, która zabrała ze sobą tutaj, cały swój dobytek.




Rozglądam się dookoła, ciekawa kim jest ta dziewczyna. Ale nigdzie jej nie dostrzegam. Wita mnie za to, cyniczny uśmiech mojego narzeczonego.
- Amelia, stęskniłaś się za mną? Nie przywitasz się ze swoim przyszłym mężem? - Cedric zbliża się do mnie z wyraźnym zamiarem pocałowania. W ostatniej chwili wyrywam mu się, nie mając pojęcia, co on odstawia za przedstawienie.
- Co ty wyprawiasz? Nie próbuj się nawet do mnie zbliżać, szczególnie po tym co ostatnio zrobiłeś. Nie znam gorszego kłamcy i intryganta od ciebie - mówię ze złością. Przypominając sobie o jego podstępnej próbie, skłócenia mnie z Richardem.
- Ktoś widzę jest nie w humorze. Pewnie z powodu tego, że swoim powrotem. Przerwę ci upojne chwile z moim kuzynem. Widać jest mało wymagający, skoro zadowala się tobą. Do tej pory pamiętam, jak okropnie mi z tobą było - patrzy na mnie, jak na kogoś dużo gorszego od siebie. Wyraźnie zadowolony, że znowu udało się mu mnie poniżyć. Wiedział, że wspomnienie o tamtej koszmarnej nocy, mnie zaboli. Zrobił to z premedytacją. Nie mogę uwierzyć, że nadal nie czuje się winny, temu co mi zrobił. Zrzucając jeszcze na mnie odpowiedzialność, że nie potrafiłam go zadowolić.





- Cedric! Pomóż mi z tymi bagażami! Ja nie mam siły tego dźwigać. Nie masz tutaj jakiegoś kamerdynera, który by mi pomógł? - piskliwy, kobiecy głos. Przerywa naszą dalszą wymianę zdań. A ja już wiem, że będę musiała znosić, jakąś kolejną nie mającą za wiele w głowie materialistkę.




W progu staje brunetka o nienagannej figurze. Ubrana w sukienkę, której długość pozostawia wiele do życzenia i niebotycznie wysokie szpilki. Jednakże sama przed sobą muszę przyznać, że ona naprawdę dobrze prezentuje się w tym wydaniu. Świadomość swojej urody i pewność siebie ma wprost wypisane na twarzy. Byłam pewna, że żaden mężczyzna nie przejdzie obok niej obojętnie. Była stworzona do bycia w centrum uwagi.
- Charlotte, proszę poznaj Amelię. Moją narzeczoną - przedstawia mnie Cedric, a ona patrzy na mnie politowaniem.
- Serio? Myślałam, że stać cię na kogoś lepszego - dziewczyna nic sobie nie robi z tego, że stoję obok niej i wszystko słyszę. Już na wstępie pokazuje swoją bezczelność i bezwzględność.
- Widać Cedric, ma słaby gust - odpowiadam, patrząc pewnie wprost w jej oczy. Byłam pewna, że łączyło albo wciąż łączy ich coś więcej niż zwykła znajomość. Była dokładnie w jego typie. Wiedziałam, że nie mogę dać się im sprowokować. Oni tylko na to czekają.
Patrzą na mnie zaskoczeni. Widocznie liczyli, że z płaczem stąd wybiegnę.

Jak prawdopodobnie zrobiłabym, jeszcze jakiś czas temu. Teraz byłam silniejsza i przestały mnie ruszać takie słowa.




- Gdzie jest Richard? Powinien poznać naszego gościa. Charlotte nie może się już doczekać, wiele jej o nim opowiadałem - w tym właśnie momencie, dochodzi do mnie świadomość. Dlaczego Cedric ją tu ściągnął. Ona za wszelką cenę, miała zdobyć Richarda. Tym samym udowadniając mi, że na dłuższą metę. Dla niego, także nic nie znaczę. Wiedziałam już, że Cedric zrobi wszystko, aby nas ze sobą poróżnić. Wyraźnie obawiał się tego, że znajdę sposób, aby od niego odejść. A Richard stanowił dla niego duże zagrożenie, więc chciał się go raz na zawsze pozbyć z mojego życia.
- Nie wiem. Nie spowiada mi się z tego, co robi - kłamię, doskonale wiedząc, że aktualnie załatwia niezbędne formalności, dotyczące kupna mieszkania.
- Czyżby? Przecież spędzacie ze sobą tyle czasu. Jesteście praktycznie nierozłączni. Ale pewnie, wkrótce się to zmieni. Ktoś inny, będzie wymagał większej uwagi niż ty. Obydwoje są wolni i kto wie, może coś między nimi zaiskrzy. Nie chciałabyś Amelio? - pyta mnie z wyraźną kpiną, po czym uśmiecha się porozumiewawczo w stronę Charlotte. A ja z chęcią wyrzuciłabym ją za drzwi razem z nim.
Cedric był na tyle bezczelny, że nawet nie ukrywał swoich zamiarów, wobec których byłam bezradna. Wiedział w jaki punkt uderzyć, aby najmocniej mnie zranić.




Tym razem naszą rozmowę, prowadzącą wielkimi krokami do kolejnej awantury, przerywa pojawienie się w domu, następnej osoby. Los postanowił sobie ze mnie doszczętnie zakpić, sprawiając że wszyscy pojawili się praktycznie równocześnie.
Spoglądam na Richarda, który jest kompletnie zdezorientowany sytuacją, którą zastaje. To wszystko zaczyna przypominać jakąś komedię. Ale mi nie jest w żadnym wypadku do śmiechu.




- Dobrze, że już jesteś. Miło cię widzieć, kuzynie. Chciałbym ci kogoś przedstawić. To Charlotte, moja serdeczna znajoma - po wypowiedzeniu tych słów, Cedric posyła w moją stronę zadowolone spojrzenie. Bawi go granie mi na nerwach i prowokowanie. Czerpie satysfakcję z mojej niepewności, jak to wszystko się skończy.
Za to dziewczyna z dużą radością podchodzi do Richarda i na powitanie całuje go w policzek. Nie mogę uwierzyć, że jest aż tak bezpośrednia. Widać, że nie marnuje czasu i od razu wzięła się za realizację zleconego jej zadania.
Najgorsze jest jednak to, że Richardowi wcale nie przeszkadza jej zuchwałość. Lustruje ją uważnym spojrzeniem. Wygląda na to, że wyraźnie mu się spodobała. Odwzajemnia jej uśmiech, zdecydowanie coraz bardziej oczarowany jej urodą. Mogłam się tego spodziewać. Przecież ja przy niej, staję się kompletnie niezauważalna. Dodatkowo jej nic nie ogranicza w przeciwieństwie do mnie. Mogła sobie pozwolić na wszystko w osiągnięciu swojego celu, którym stała się najważniejsza dla mnie osoba.




- Będę na górze. Cedric z łaski swojej. Poproś Marię, żeby pokazała Charlotte pokój albo sam to zrób. Przygotowała jej ten na dole - postanawiam opuścić to zgromadzenie i tak jestem tu zbędna.
Nie byłam w stanie dłużej patrzeć na to, jak Charlotte przymila się do Richarda. Nie rozumiałam samej siebie. Przecież on nie należał do mnie, a mimo wszystko myśl, że stracę go na rzecz innej była nie do zniesienia. Byłam taka głupia. Łudziłam się, że zatrzymam go przy sobie, nie oferując nic w zamian. Nikt nie wytrzymałby długo, takiej niepewności. Jaką nieustannie mu serwowałam. Dlatego nie mogłam, oczekiwać od niego nie wiadomo czego.






Nie zdążam nawet dojść do drzwi, prowadzących do sypialni. Gdy słyszę czyjeś szybkie kroki za sobą.
- Amelia, poczekaj - Richard łapie mnie za rękę, próbując zatrzymać.
- Potrzebujesz czegoś ode mnie? Myślałam, że dotrzymasz towarzystwa naszej nowej koleżance. Widziałam, że się polubiliście. Wybacz, ale nie najlepiej się czuję. Chciałabym się położyć - nie potrafię się powstrzymać od tej aluzji. Zazdrość przemawiająca przeze mnie, była niestety silniejsza.
- Tylko mi nie mów, że też dałaś się nabrać - patrzy na mnie rozbawiony.
- Nabrać na co? - nie rozumiem, o czym mówi.
- Na moje rzekome zainteresowanie Charlotte. Od kiedy tylko ją zobaczyłem, wiedziałem co się tutaj święci. Dodatkowo Cedric był dla mnie zadziwiająco miły. A to utwierdziło mnie w jego podstępie - tłumaczy mi spokojnie, ale ja wciąż nie bardzo rozumiem.
- Mimo wszystko, byłeś nią bardzo zaoferowany. Nie ma się w końcu, co dziwić. Jest bardzo ładna - choć staram się do niej nie porównywać, wiedziałam że na każdym polu w starciu z nią, wypadam bardzo blado.
- Żartujesz? Ta dziewczyna to jakiś koszmar. Przecież ona ma pusto w głowie, a tego nie nadrobi nawet wyglądem. Udawałem, że jestem nią zainteresowany, żeby Cedric pomyślał, że jego plan zaczyna działać. Wtedy zadowolony ze swojego zwycięstwa, straci czujność i przestanie cię pilnować oraz kontrolować na każdym kroku. Dzięki temu, łatwiej nam będzie, znaleźć dla siebie trochę czasu - patrzę na niego, zastanawiając się czy mówi prawdę. Chciał się poświęcić dla kilku chwil ze mną? Czy może raczej, zwyczajnie mnie zwodził.
- Naprawdę? W końcu masz prawo do ułożenia sobie życia z kimś innym. Niczego sobie nie obiecywaliśmy. Ja nawet nie wiem, czy to co jest między nami, traktujesz poważnie - mówię cicho. Nie patrząc mu w oczy.




- Powiedziałem ci już, że zależy mi tylko na tobie. Kiedy w to, w końcu uwierzysz? Myślisz, że od tak mógłbym zapomnieć o tym, co jest między nami i na twoich oczach, uganiać się za inną? Przypominam ci, że nie jestem Cedriciem - widzę, że jest rozczarowany moimi podejrzeniami i brakiem wiary w jego szczere zamiary wobec mnie.
- Przepraszam. Ja po prostu, nieustannie boję się, że pewnego dnia stracę cię na zawsze. Wszyscy są przeciwni naszej znajomości i robią wszystko, żeby nas rozdzielić. Jestem tym zmęczona i przestaję panować nad sytuacją - tłumaczę mu.
- Więc wymyślmy coś i wyjedźmy gdzieś na kilka dni tylko we dwoje. Odpoczniesz od tego wszystkiego i nabierzesz dystansu. Szczególnie teraz, gdy Cedric znowu pokazuje swoje obłudne oblicze - jego propozycja jest bardzo kusząca. Ale raczej niemożliwa do zrealizowania, chociaż przypominam sobie o swoim obowiązku przymiarki sukni ślubnej. To byłby idealny moment.
- Może to by się dało nawet zrealizować. Wspominałam ci, że w przyszłym tygodniu muszę wyjechać. Moglibyśmy razem się tam udać. Tylko co zrobić, aby Cedric się nie połapał? Jeśli obydwoje znikniemy w tym samym czasie? On nie jest głupi, a na naszą dwójkę jest szczególnie wyczulony - zastanawiam się głośno. Chcąc znaleźć jakieś rozwiązanie.
- Ja się tym zajmę. Coś wymyślę - uśmiecham się w jego stronę. Mam nadzieję, że nam się to uda.
- A co z Charlotte. Będziesz spędzał z nią czas? - próbuję się czegoś dowiedzieć, odnośnie jego dalszego zachowania wobec niej. 
- Jeśli ma nam się udać ten wyjazd, to chyba będę zmuszony. On musi się upewnić, że straciłem tobą zainteresowanie. Przysięgam ci, że między nami do niczego nie dojdzie. Zaufaj mi - prosi mnie, a ja choć jest to bardzo trudne. Zgadzam się na ten szalony pomysł. Ze świadomością, że mogę tego bardzo szybko pożałować.
- Ufam ci. Mam tylko nadzieję, że chociaż ty mnie nie zawiedziesz - następne dni, będą dla mnie wyjątkowo trudne.
- Obiecuję, że tego nie zrobię. Nie wiem tylko, jak wytrzymam z daleka od ciebie, nadchodzące dni- całuje mnie krótko i przytula do siebie.
- Dla mnie to na pewno, będzie jeszcze trudniejsze do zniesienia - staram się, jak najdłużej odciągnąć moment naszego rozstania. Wiedząc, że od tej pory muszę zacząć grać rolę, odrzuconej i załamanej obrotem sytuacji. 
- Wszystko będzie dobrze, zazdrośnico - naszą dalszą rozmowę, przerywa dźwięk czyiś kroków na schodach.
Odsuwamy się szybko od siebie. I wiemy, że czas zacząć naszą małą grę. Cedric jeszcze się przekona, na co tak naprawdę mnie stać. 





Wciąż nie do końca, przekonana do tego szaleństwa. Odprowadzam Richarda wzrokiem, gdy podąża do swojego pokoju. A ja mam zamiar, skupić się w najbliższym czasie przede wszystkim na odkryciu tajemnicy Cedrica. Na początku zacznę od dokładnego przeszukania jego gabinetu, gdy jutro wyjdzie do pracy. To najprędzej tam, znajdę coś co pomoże mi zrozumieć ostatnie poczynania jego i Marii.





Spoglądam w stronę schodów, widząc zbliżającego się do mnie największego obłudnika, jakiego poznałam. Z wyrazem rozbawienia podchodzi do mnie, zapewne aby po raz kolejny poużywać sobie na mnie. Widocznie jest przekonany, że znowu jestem zdana wyłącznie na siebie. Liczę, że jeszcze kiedyś przekona się, jak bardzo się pomylił.


3 komentarze:

  1. No i wrócił nasz kochany Cedric😑 Jest tak jak myślałam że ta cała Charlotte została przez niego przywieziona w jednym celu.Na początku przez chwilę pomyślałam że Richard jest nią zainteresowany.Dobrze że się pomyliłam 😉Choć to całe udawanie nie podoba mi się .Boję się że z tego wyjdzie niestety coś złego😑 Mam nadzieję że jednak się pomylę i Richard nie da się jej omotać.Mam też nadzieję że Amelia znajdzie coś w pokoju Cedrica . Bardzo mnie interesuje ta jego tajemnica z Marią.Ciekawi mnie też jak przebiegnie spotkanie z panią Grace i czy uda się Amelii wyciągnąć od niej jakieś ciekawe tajemnice.Trzymam kciuki żeby tak było.Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. No i wrócił pan domu 😂 oczywiście nie sam, a ż koleżanka, która otrzymała specjalne zadanie. Ale sobie to wymyślili hahaha wszystko zaplanowane. Nieźle. Dodam jeszcze że jak zwykle Cederik bez złośliwości i przykrych komentarzy to nie Cederik.
    Nowa koleżanka Charlotte pewnie jest wyszkolona i dobrze wie co ma zrobić żeby wykonać diabelski plan zdobycia Richarda. W końcu zna się z Cederikiem...
    Co do Richarda to trzymam kciuki żeby wytrzymał i nie poddał się tej lafiryndzie. On jest za dobry na takie girki chociaż z drugiej strony jest tylko chłopakiem...ale widać że zależy mu na Amelii i myśli tylko o niej. Cały czas szuka rozwiązania na ten chory ślub, który zbliża się wielkimi krokami.
    Amelia w tym rozdziale najpierw musiała wysłuchać tych wszystkich przykrych komentarzy od diabelskiego narzeczonego. Musiała znosić obecność nowej zabawki Cederika i jeszcze zjadła dużo nerwów bo myślała że Richard wpadł w pułapkę! Ja jej z każdym rozdziałem coraz bardziej współczuję. Najważniejsze jednak żeby się nie podawała i walczyła o swoją przyszłość. Nie może przecież żyć tak jak zaplanowali jej to rodzice!
    Czekam na next z zastanowieniem o co chodzi z tą Maria i podejrzanym przelewem bo nadal jest to tajemnica. Trzymam kciuki żeby plan Cederika I Charlotte się nie powiódł, a za to żeby wyszły plany Amelii i Richarda, bo wspólny wyjazd dobrze by im zrobił. Do następnego,
    N

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam serdecznie na rozdział drugi :) https://allein-freunde.blogspot.com/ 😘
    Jestem w trakcie nadrabiania u Ciebie! :)

    OdpowiedzUsuń