Budzę
się bladym świtem, wiedząc że najwyższa pora wstać. Robię to z
niechęcią. Świadomość,
że za chwilę będę musiała znosić towarzystwo Cedrica, przez
kilka następnych godzin drogi, jeszcze
tylko pogarsza mój i tak już marny humor.
Nie miałam pojęcia, jak z nim wytrzymam. Mam tylko nadzieję, że
jak najszybciej uda mi się ponownie zasnąć, aby nie musieć z nim
rozmawiać. Szczególnie po tym, jak podłym szantażem zmusił mnie
do tego wyjazdu. Łudzę się, że gdy znajdziemy się już na
miejscu. Zadowoli się towarzystwem Laury i Oliviera, dając mi
święty spokój. Chciałam, aby ten weekend, skończył się
najszybciej, jak to tylko możliwe. Inaczej
wyobrażałam sobie jego spędzenie. Ale po raz kolejny spotkała mnie niemiła niespodzianka.
Schodzę
na dół do kuchni, w celu zrobienie sobie kawy. Może
przynajmniej ona, choć trochę pobudzi mnie do życia.
Od razu po
wejściu,
dostrzegam siedzącą Marię przy stole. Pijącą, jak zwykle swoje
tajemnicze napary z ziół, mające w jej mniemaniu, dodać
witalności. Nie znosiłam ich zapachu. Nie miałam pojęcia, jak ona
mogła przełknąć choćby łyk tego ohydztwa.
Patrzy
na mnie z wyraźnym zaskoczeniem. Kompletnie nie spodziewając się
mnie tutaj o tak wczesnej porze.
-
Widzę, że jednak zdecydowałaś się towarzyszyć Cedricowi. W
końcu podjęłaś, jakąś
rozsądną decyzję. Czas najwyższy. On nie zasługuje na takie
traktowanie - słyszę jej głos, gdy nasypuję kawy do kubka.
-
Czyżby?
Naprawdę nie widzisz, jak on traktuje wszystkich dookoła? Pieniądze całkowicie uderzyły mu do głowy – nie potrafiłam o
nim spokojnie rozmawiać. Miałam w sobie tyle żalu i niechęci do
niego, że coraz gorzej znosiłam choćby wspomnienie jego imienia.
-
To wszystko przez to, że nie okazujesz wobec niego żadnych uczuć.
Gdybyś się postarała, być może i on zmieniłby swoje nastawienie
– kolejna świetna rada Marii. Jej osoby, także miałam coraz
bardziej dosyć.
-
Bądź tak miła i oszczędź mi komentarzy
na temat tego, co powinnam - odpowiadam jej niezbyt grzecznie. W
ostatnim czasie mimo, że bardzo się starałam, nie potrafiłam być
dla niej miła. Wyrządziła mi zbyt wiele złego.
-
Jak sobie chcesz. W końcu do ciebie i tak nic nie dociera. Zawsze
próbujesz zrobić wszystko na przekór. Nie rozumiejąc, że chcemy
dla ciebie, jak najlepiej - ignoruję jej słowa i po prostu
wychodzę. Nie mogąc jej dłużej słuchać. Zastanawiałam się,
czy ona w ogóle słyszy, to co mówi. Przecież to jakieś,
kompletne bzdury.
Wchodzę
do sypialni z zamiarem zabrania walizki, przy okazji zauważając, że
Cedric już wstał. Biorę ją bez słowa z zamiarem zniesienia na
dół, nie licząc na jego pomoc. Przede
mną nawet nie próbował, udawać dobrych manier.
-
Moja droga, a co ty taka nie w humorze? Nie cieszysz się, że
spędzisz ze mną następne dni? - prześmiewczy ton głosu Cedrica,
działa mi na nerwy.
-
Wprost skaczę z radości. Nie widzisz? - odpowiadam mu z ironią.
-
Biedna, Amelia. Pewnie pokrzyżowałem ci plany. Liczyłaś na
weekend w towarzystwie Richarda, a tu taka niespodzianka. Naprawdę
nie wiem, co on w tobie widzi, że wciąż cię jeszcze znosi. Ale w
końcu i ty się mu znudzisz, jak wszystkie inne, których w jego
życiu nie brakowało. Widzisz tak się składa, że mamy ze sobą
jedną, jedyną wspólną cechę. Obaj jesteśmy nie stali w
uczuciach. Więc nie łudź się, że akurat on zostanie twoim
wybawcą - staram się nie pokazywać, że jego słowa w jakiekolwiek
sposób mnie dotknęły, ale w myślach zaczynam się nad nimi
poważnie zastanawiać. Już
wcześniej wiedziałam,
że nie powinnam sobie robić, żadnej złudnej nadziei. I nie
dopuścić, aby moja relacja z Richardem przekroczyła granicę
zwykłej sympatii. To
się nie mogło wydarzyć, choć pokusa z każdym dniem, była coraz
większa.
-
Skończ te swoje bezpodstawne insynuacje. Nic mnie z nim nie łączy.
Po prostu dobrze się rozumiemy. W przeciwieństwie do ciebie, nie
rzucam się w ramiona innych. Bo czy chcę tego, czy nie i tak
zostaniemy małżeństwem. Więc nie mam zamiaru, jeszcze ranić
innych i mieszać w ich życiach - mówię z goryczą. To
był jeden z najważniejszych powodów, przez które nie chciałam
przekroczyć pewnych barier.
-
Może i nie łączy, ale nie zaprzeczysz, że chciałbyś, aby
łączyło. Zbyt długo cię znam i nie ukryjesz tego przede mną.
Dam ci tylko jedną radę, przypadkiem się nie zakochaj. Bo z tego i
tak, nic nie wyjdzie. Po pierwsze zostaniesz moją żoną, a po
drugie on i tak by cię nie zechciał. Więc pogódź się z tym, że
jesteś na mnie skazana. I zacznij mnie w końcu słuchać, bo
pewnego dnia naprawdę tego pożałujesz - po tych słowach, wychodzi
zostawiając mnie samą. A ja nie mam pojęcia, ile prawdy było w
jego słowach,
a na ile była to tylko próba zdołowania mnie. Nie wiele wiedziałam
o życiu uczuciowym Richarda. Jakoś nigdy nie poruszyłam z nim tego
tematu. Więc nie miałam pojęcia, co o tym wszystkim sądzić.
Schodząc
po schodach, wciąż analizuję naszą rozmowę i uświadamiam sobie,
że Cedric w jednym miał niestety rację. Ja naprawdę chciałam,
przynajmniej na chwilę się zapomnieć i zaznać poczucia, że
jestem dla kogoś tą jedyną i najważniejszą. A co najgorsze,
wiedziałam nawet dla kogo. Szybko
odganiam od siebie te myśli, wiedząc że nie mam do nich
prawa.
Droga
do domu
Laury i Oliviera, upływa nam w ciszy. Wpatruję się w widoki za
oknem, przygotowując
psychicznie na spotkanie z tym dwojgiem. Na szczęście Cedric
odpuścił sobie dalsze gnębienie mojej osoby i zupełnie ignoruje
moją obecność. Oby tak zostało do czasu powrotu do domu.
-
Masz się zachowywać, jak przystało na moją narzeczoną i nie
próbuj obrazić w jakikolwiek sposób Laury, rozumiesz? Mam zamiar
pożyczyć od nich pieniądze, których nie raczyłaś dla mnie
zdobyć. Więc radzę ci niczego nie zepsuć - gdy prawie dojeżdżamy,
Cedric odzywa się po raz pierwszy od kilku godzin.
-
Więc to po to, są te odwiedziny. Wiedziałam, że masz w tym jakiś
cel. Naprawdę będziesz prosić o pożyczkę? - nie mogłam
uwierzyć, że zdobył się na coś takiego. Przecież to musiała
być dla niego prawdziwa ujma na honorze. W końcu musiał kogoś
poprosić o pomoc.
-
Uważaj sobie. To wszystko twoja wina, dlatego módl się, żeby
Olivier dał mi te pieniądze - łapie mnie za nadgarstek,
ściskając mocno.
-
Puść mnie. To boli - próbuję wyrwać swoją rękę z jego
uścisku.
-
Bo ma boleć. Skoro słowa do ciebie nie trafiają to może
powinienem przejść do czynów? - patrzy na mnie groźnie, a ja
coraz bardziej zaczynam się go bać. Z każdym dniem, stawał się
bardziej nieobliczalny. Nawet nie chciałam
myśleć, na co będzie sobie pozwalał, gdy już zostaniemy
małżeństwem.
-
Dlaczego jesteś tak podły i bezwzględny. Co ja ci takiego
zrobiłam? - pytam, rozcierając zaczerwienienie na nadgarstku.
Prawdopodobnie
za jakiś czas, zrobi się w tym miejscu siniak.
-
To, że muszę się z tobą ożenić, jest wystarczającym powodem -
czyżby po raz pierwszy przyznał się, że on także tego nie chce?
Szkoda
tylko, że winą za położenie w jakim się znajdujemy obarcza moją
osobę.
Wysiadając
z samochodu, rozglądam się po okolicy. Dom należący do przyjaciół
Cedrica, zajmuje ogromną powierzchnię. Nie
rozumiałam, no co im aż tyle pomieszczeń. Ogród
jest
zrobiony z rozmachem. Tutaj wszystko było idealne, poza
właścicielami tego miejsca. Z każdego kąta, wylewał się
przepych i bogactwo. Które wprost przytaczało. Nie czułam się
dobrze, byłam wręcz zniesmaczona
tą
elegancją i
usilnym robieniem wszystkiego na pokaz.
Na
samym już wstępie, Laura wita mnie morderczym spojrzeniem i
ironicznym uśmiechem. Zapewne do
końca
liczyła na to, że Cedric zjawi się tutaj sam.
-
Amelio, jak my dawno się nie widziałyśmy. Nie spodziewałam się,
że jednak się pojawiasz. Cedric wspominał, że przychodzicie jakiś
kryzys. Uważaj bo jeszcze, jakaś sprzątnie ci go sprzed nosa -
kryzys, dobre sobie. Zadziwiało mnie, jak wszyscy dookoła byli
ślepi i nie dostrzegali oczywistego.
-
Dziękuję za twoją troskę, ale sami rozwiążemy swoje problemy -
nie odpowiada na
moje słowa.
Tracąc kompletnie mną zainteresowanie. Wita się z Cedriciem,
pożerając go wzrokiem i sugestywnie
całuje w policzek, bardzo blisko jego ust. Zapewne próbując
wzbudzić we mnie tym
zazdrość.
Gdybym ja jeszcze miała o kogo być
zazdrosna.
Mimowolnie spoglądam na Oliviera, który z obojętnością patrzy na
poczynania jego żony. Kompletnie się tym nie przejmując.
Zastanawiałam
się, czy ktokolwiek z mojego otoczenia jest ze sobą z miłości i
posiada w sobie jakiekolwiek uczucia.
Po
rozpakowaniu naszych
rzeczy, Cedric zmusza mnie do zejścia na dół i dotrzymania
towarzystwa Laurze, podczas gdy on ma zamiar odbyć rozmowę z
Oliverem w jego gabinecie. Domyślam się, czego ma ona dotyczyć.
Ciekawiło
mnie tylko z czego on odda mu te pieniądze, jeśli się pomylił i
inwestycja przyniesie wyłącznie straty.
Posłusznie
jednak
schodzę do salonu, nie chcąc mu się bardziej narażać.
Laura
zajmuje jeden z foteli, przeglądając jakiś magazyn zapewne o
modzie. Jak widać sama potrafi sobie świetnie zorganizować czas, a
ja jestem tu zbędna. Nie mam kompletnie pojęcia, o czym mam z nią
rozmawiać. Nie
miałyśmy ze sobą żadnych wspólnych tematów.
-
Potrzebujesz czegoś? Bo jak widzisz, jestem trochę zajęta. Muszę
być na bieżąco z trendami, inaczej skończę jak ty. Przeciętna i pozbawiona gustu. Do bólu nudna - patrzy na
moje ubrania z niechęcią. Za to ja, nie widziałam w nich nic
złego. Jasne spodnie i wygodny, lekki sweterek, były idealne na codzień. W przeciwieństwie do jej eleganckiej sukienki. Nie znosiłam ubierać się w jakiś ekstrawagancki sposób, aby zwracać na siebie uwagę. To nie było w moim stylu.
-
W takim razie, nie będę ci przeszkadzała. Do
zobaczenia później
- zadowolona, schodzę jej z oczu. Aby przypadkiem, nie zmieniła
zdania.
Większość
część dnia, spędzam samotnie. Głównie
się nudząc. Nie
wiem, po co Cedric kazał mi tu przyjeżdżać, skoro nikt nie
zwracał
na mnie nawet
najmniejszej uwagi. Zapewne tylko po to, aby po raz kolejny pokazać,
kto tu rządzi.
Sam
świetnie się bawił w towarzystwie Oliviera. Rozgrywając niekończący się golfowy pojedynek. Wnioskując
z jego
zachowania,
zapewne
otrzymał pozytywną odpowiedź w kwestii pożyczki.
Skoro z taką chęcią, dotrzymywał towarzystwa swojemu koledze.
Spoglądam
na swój telefon, zastanawiając czy zadzwonić do Richarda.
Brakowało mi go, ale może to był właściwy moment, aby spróbować
ograniczać nasz kontakt. Przecież to i tak zbliżało się wielkimi
krokami, a może będzie mi wtedy łatwiej, gdy już teraz pogodzę
się z tym, że nigdy nie będę go miała w sposób, jaki bym
chciała. Ze zrezygnowaniem odkładam telefon na łóżku i zaczynam
szykować się do wspólnej kolacji. Starając
zwalczyć w sobie pokusę, usłyszenia jego głosu.
Uroczysta
kolacja, wydaje się nie mieć końca. Przez większość jej czasu,
głównie milczę. Słuchając przechwałek Oliviera, jak świetnie
idą mu interesy oraz Laury, która opowiada o ich ostatnim urlopie
spędzonym na Florydzie. Zupełnie mnie to nie interesowało. Ale
musiałam udawać zaciekawioną, inaczej Cedric, znowu wyładowałby na mnie swoją złość. Myślami
błądzę daleko od miejsca, gdzie się znajdujemy, aż do momentu
usłyszenia głosu gospodyni dzisiejszego spotkania.
-
A wy gdzie wybieracie się w podróż poślubną? - Laura pyta z
nieukrywaną ciekawością.
-
Jeszcze nie zdecydowaliśmy. Pozostało trochę czasu na ostateczną
decyzję - kolejne kłamstwo Cedrica. My o niczym wspólnie nie
decydowaliśmy. Zapewne to on wybierze miejsce, które będzie dla
niego najlepsze. A ja będę się musiała podporządkować. Nie
chciałam z nim nigdzie wyjeżdżać ani tym bardziej przeżyć
życia.
-
Nie możemy się już doczekać waszego ślubu. To będzie wspaniała
uroczystość. Na pewno każdy na długo ją zapamięta - do rozmowy
dołącza Olivier. A ja jedynie sztucznie się uśmiecham, choć w
środku mam ochotę się rozpłakać z bezsilności na życie, jakie
mnie czeka.
Budzę
się w środku nocy, orientując że Cedrica nie ma obok. Dziwię się
temu. Gdy zasypiałam, właśnie także się kładł. Tak, jak się
spodziewałam, dostaliśmy wspólny pokój i byłam skazana z nim
spać. Nie
czułam się najlepiej, będąc w tak bliskiej odległości od niego.
Ale nie miałam innego wyjścia. Na
szczęście odpuścił sobie, jakikolwiek próby zbliżenia się do
mnie.
Postanawiam
zejść na dół, aby przynieść sobie szklankę wody. Okropnie
chciało mi się pić.
Wchodząc
do kuchni, zamieram. Dostrzegając namiętnie się całujących Laurę
i Cedrica. Nie mogłam uwierzyć w to, czego jestem świadkiem. Nie
odpuścił sobie nawet jej i to w domu jego przyjaciela. Ich
zachowanie było okropne. Brakowało
mi słów, aby opisać ich bezczelność.
-
Moglibyście być bardziej dyskretni. Tak
byliście siebie spragnieni, że nie zdążyliście nawet dojść do
pokoju?
- zaczynam obojętnie. A oni gwałtownie się od siebie odsuwają.
Szokowani
moją obecnością. Zapewne byli pewni, że wszyscy śpią i nikt
ich tutaj nie nakryje.
-
Amelia? Co ty tutaj robisz? - Laura pyta zdezorientowanym głosem.
Choć widzę, że ani trochę nie jest jej wstyd. W
jej oczach dostrzegam nawet triumf, że nareszcie dopięła swego.
-
Chciało mi się pić. Przez co, przerwałam wam chyba dobrą zabawę? Ciekawe, co powiedziałby Olivier gdyby się o tym
dowiedział - zastanawiam się na głos. Nalewając
sobie wody do szkalnki.
-
Nawet nie waż się o czymkolwiek pisnąć mu słówka. Bo pożałujesz
- Cedric znowu mi grozi.
-
Róbcie sobie, co chcecie. Mnie to kompletnie nie obchodzi. Jesteście
siebie warci, tak
samo zakłamani i fałszywi
- ogarnia mnie obrzydzenie na ich widok.
-
Jak to? Przecież to twój narzeczony? Musiało cię to zaboleć
- Laura nie rozumie mojego zachowania i
obojętności. Zapewne spodziewała się urządzenia przeze mnie
awantury.
-
Mylisz się. Nie obchodzi mnie Cedric ani jego kolejne zabawki. Więc
możesz go sobie zatrzymać. Jak chcesz wiedzieć więcej to niech on
sam ci to wytłumaczy - zostawiam ich zszokowanych i opuszczam
pomieszczenie.
Mimo,
że starałam się tego nie pokazywać, to ruszył mnie ich widok
razem. Upokorzyli mnie, a Cedric był na tyle bezczelny, że nawet na
moich oczach, potrafił dopuścić się zdrady. To
zdarzenie
sprawiło,
że coś we mnie pękło. Nie
miałam zamiaru, więcej znosić czegoś takiego. Miałam dość poniżania i znoszenia jego humorów. Niczym nie zasłużyłam sobie na takie traktowanie.
Wiedziałam,
że nie mogę dopuścić do tego przeklętego ślubu. I od
tej pory, mam
zamiar zrobić wszystko, aby uwolnić się od tego pozbawionego
skrupułów materialisty. Zacznę od spokojnej rozmowy z rodzicami.
Może przynajmniej raz mnie zrozumieją i okażą, jakieś ludzkie
oblicze. A jeśli to nie pomoże, będę aż do skutku szukać innego
rozwiązania. Czas uwolnić się spod wpływów ich wszytskich i po raz pierwszy
w życiu zaznać wolności.
Od dawna już, nie zasypiałam z takim spokojem. Nie mogąc się doczekać powrotu do domu i powolnego realizowania swojego planu.
Maria jak to ona , udaje że troszczy się o Amelie,a tak naprawdę zawsze chce jej dopiec.Cedric z rozdziału na rozdział jest coraz gorszy aż boję się pomyśleć do czego jest jeszcze w stanie się posunąć.Widok Cedrica z Laura pewno nie był dla Amelii zbyt przyjemny, mimo tego że jej na nim nie zależy.Ale poradziła sobie w tej sytuacji doskonale.😊 Zastanawiają mnie słowa Cedrica na temat Richarda, czy mówił prawdę czy po prostu chciał zdołować ją jeszcze bardziej wiedząc jak jej na nim zależy.Kurcze mam nadzieję że jednak kłamał. Bo nie wyobrażam sobie że Richard mógłby ją potraktować jak jedną z wielu.To chyba dobiłoby ją całkowicie.Ciekawa końcówka , Amelia w końcu postanowiła walczyć o swoje.Zastanawiam się jak przebiegnie jej rozmowa z rodzcami.Mam nadzieję że nie będę musiała długo czekać 😉😉😉
OdpowiedzUsuńMuszę tutaj podziękować za obecność Marii w rozdziele. Przypomina mi ona trochę wiedźmę. Jeszcze w dodatku pije jakieś ziołowe napary czy mikstury! Więc wszystko pasuje. Ogólnie to bardzo komiczna postać, bo jest taka oddana Cederikowi. Ciekawi mnie czemu? Bo to jej szef czy co haha
OdpowiedzUsuńJak liczyłam w tym rozdziale odbył się wyjazd do przyjaciół mężusia. Zaskoczona byłam, że ten wyjazd był no cóż mocny. Nieźle, że ta zdrada. Ten moment był mega ciekawy i ucieszyłam sie, że Amelia nie przejęła się tym dupkiem! Bardzo dobrze, tak ma być to ona ma rozdawać karty w tej grze. Dopiero teraz zacznie się jazda, bo postanowiła zabrać się za swoje życie i ma nawet jakiś tajemniczy plan. Do którego zapewne zostanie wciągnięty Richard.
Co do Richarda, którego nie było w rozdziale i w sumie nie przeszkadzało mi to. Znaczy był, ale tylko w słowach Cederika, który twierdził, że Richard lubi się zabawić tak jak on. Nie bardzo w to wierzę, myślę, że Cederik próbował ich jakoś pokłócić albo zasiać ziarenko niepokoju czy tam niezgody.
Dodaję jeszcze, że Laura nie przypadła mi do gustu. Wyobraziłam ją sobie jak bezmózgą barbie, bo nawet z dialogów, które wypowiadała taka była. Myślała też, że jak prześpi się z Cederikiem to będzie królową. Błąd, bo została żałosną zdadziecką piiiiip w dodatku robiła to podczas obecności swojego męża w domu.
Czekam na next i na plan Amelii. Martwi mnie też rozmowa z rodzicami, because prolog był smutny, więc wszystko może pójść nie tak. Pozdrawiam,
N