środa, 24 stycznia 2018

Rozdział 1

Trzy miesiące wcześniej



Ciepłe promienie majowego słońca, skutecznie wybudzają mnie ze snu. Wczoraj po raz kolejny, zasnęłam nad czytaną książką, zapominając o zasłonięciu zasłon. 

Otwieram powoli oczy, rozpoczynając kolejny dzień, swojego idealnie beznadziejnego życia. Spoglądam na zegarek, wskazujący ósmą rano. Wzdycham z niezadowoleniem, wiedząc że powinnam wstać wcześniej. Za pół godziny przecież, Maria poda śniadanie. A ja znowu usłyszę wykład na temat swojej nieuprzejmości i nie szanowaniu jej pracy. Maria była tutaj właściwie od wszystkiego. Gotowała, sprzątała, robiła zakupy oraz wtrącała się w nasze życie, najbardziej jak się tylko dało. Osobiście wcale nie potrzebowałam gosposi, sama mogłam przejąć wykonywanie, wszystkich jej obowiązków, ale Cedric się uparł. Dlatego też, musiałam po raz kolejny ustąpić i zaakceptować jej obecność tutaj.








Przekręcam głowę w bok ze złudną nadzieją, że ujrzę swojego narzeczonego. Tak jak się spodziewałam. Jego strona łóżka, jest idealnie nienaruszona. Satynowa pościel, nie nosi nawet najmniejszego śladu używania. Kolejną już noc z rzędu, spędził gdzie indziej. Powoli, przestawało mnie to nawet obchodzić. Nie żądałam, kolejnych wyjaśnień, które najczęściej były i tak, zwykłym stekiem kłamstw. Wciąż udawałam głupią i starałam się wyglądać na naiwną narzeczoną, która bezgranicznie wierzy w każde słowo Cedrica. Narzeczoną, która nie ma bladego pojęcia o jego zdradach i licznych kochankach.
Mimowolnie spoglądam na swój pierścionek zaręczynowy. Dowód naszej, rzekomej miłości. Uśmiecham się ironicznie sama do siebie, wiedząc że to tylko kolejna próba pokazania innym, jak idealne i szczęśliwe życie wiedziemy ze sobą. Kolejna rzecz na pokaz, przed snobistycznym towarzystwem. Nawet on jest beznadziejny. Ciężki i widoczny z daleka diament, wart tysiące euro. Zupełnie nie w moim stylu. Nie znosiłam przesadnej i aż nazbyt eleganckiej biżuterii, ale nawet w tej kwestii. Nikt nie chciał posłuchać, tego co mam do powiedzenia.

Cedric wolał posłusznie zastosować się do zaleceń mojej matki niż wziąć pod uwagę moje zdanie. Ja nie miałam tu, nic do powiedzenia. Miałam tylko pięknie wyglądać i zachowywać się nienagannie. Czułam się, jak porcelanowa lalka wystawiona na sklepowej wystawie. Nienawidziłam swojego życia i otaczających mnie osób. Niestety nie miałam siły i odwagi, żeby cokolwiek próbować zmienić. Od najmłodszych lat byłam sterowana i wykonywałam posłusznie, wszystkie polecenia matki. To ona decydowała jaką szkołę skończę, jakich będę miała znajomych, czy zainteresowania. W przeciwieństwie do niej tata pozwalał, od czasu do czasu na jakieś ustępstwa, tym samym jej się narażając. Aż pewnego dnia, całkowicie poddał się jej rządom, będąc kompletnie bezradnym, gdy kawałek po kawałku niszczyła mi życie.





Schodzę na dół po niekończących się marmurowych schodach, z wypolerowaną na błysk drewnianą poręczą. Nasz dom przypominał, niekończący się labirynt korytarzy i pokojów. Chociaż tego nawet, nie dało się nazwać domem, to była rezydencja pozbawiona jakiegokolwiek ciepła i wyższych uczuć. Jeszcze gorsza niż dom, w którym się wychowałam. Tamten, choć wyglądał podobnie, przynajmniej posiadał w sobie nieliczne osoby, dla których liczyło się coś więcej niż tylko status materialny.
Za to tutaj, liczyła się tylko suma zgromadzonych pieniędzy na koncie i jaką osobistość udało ci się poznać w minionym tygodniu. Chociażby podczas jednej z charytatywnej kolacji, która w rzeczywistości, była jedną wielką galą próżności i pokazem mody, na którym można było zaprezentować, kreacje od sławnego projektanta. Nie znosiłam tej obłudy i zakłamania. Dlatego wszelkimi możliwymi sposobami, starałam się jak najrzadziej pojawiać na takich uroczystościach. Wychodziłam z założenia, że powinno się pomagać bez zbytniego rozgłosu, czy na pokaz. 




Wchodzę do jadalni, dostrzegając siedzącego przy stole Cedrica. Jak zawsze czyta gazetę, a obok niej, znajduje się najnowszy model tabletu z otwartą stroną, aktualnych notowań giełdowych.
- Dzień dobry, Cedricu - zajmuję miejsce naprzeciwko niego. Nalewając sobie pomarańczowego soku do szklanki.
- Witaj, Amelio. Spóźniłaś się. Dobrze wiesz, że w naszych kręgach, nie wygląda to dobrze. I co to za ubiór? Piżama służy do spania, a nie chodzenia w niej po domu - spogląda na mnie z wyrzutem. Jak zwykle, nie spełniłam jego oczekiwań.
- Przepraszam, postaram się bardziej dbać o punktualność i dobór swojego stroju. Aby więcej cię nie denerwować. O której wczoraj wróciłeś? Powinieneś bardziej o siebie dbać, zbyt dużo pracujesz - mówię z udawaną troską. Doskonale zdając sobie sprawcę, że wcale nie spędził tej nocy na pracy, a w jedynym z pięciogwiazdkowych hoteli, wraz z kolejną swoją zdobyczą.






Czasami miałam ochotę, wykrzyczeć mu prosto w twarz, jak okropnym jest człowiekiem. Ale wciąż mnie coś przed tym powstrzymywało. Może to nauki matki, która uważała, że kobieta powinna rozumieć potrzeby mężczyzny. A skoro sama go nie zadowala, to powinna pozwolić na poszukanie tego, gdzie indziej. Kompletnie się z nią nie zgadzałam, ale lata wpajania takich bzdur do głowy, mogły przynieść jakieś efekty. 

- Wiesz, że robię to dla nas. Aby dobrze się nam żyło i niczego nam nie zabrakło - jakby kiedykolwiek mogło. Choćbyśmy już do końca życia, nie otrzymali nawet jednego euro i tak majątku naszych rodzin, wystarczyłoby na kilka następnych pokoleń. Powstrzymuję się jednak, od wypowiedzenia tego na głos. 




Reszta śniadania, upływa nam w ciszy. Jestem z tego zadowolona. Coraz bardziej męczyły mnie rozmowy z nim. Wciąż nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak zniosę resztę życia, dzieląc go z jego osobą. Za trzy miesiące bierzemy ślub, który ostateczne przypieczętuje mój marny los. A data piętnastego sierpnia, coraz bardziej mnie przerażała.








- Zapomniałbym. Przez kilka następnych tygodni, będziemy mieli gościa. Mój kuzyn, poszukuje w mieście mieszkania, w którym chce zamieszkać. Dopóki sobie czegoś nie znajdzie, może liczyć na naszą gościnność. Mam nadzieję, że to dla ciebie nie problem - zaskakują mnie jego słowa. Cedric nigdy nie był zbyt otwarty na jakichkolwiek gości.

- Oczywiście, że nie. Ale nie przypominam sobie, żebym o kimś takim kiedykolwiek słyszała. Dlaczego nie mieliśmy okazji się do tej pory poznać? - znałam praktycznie całą rodzinę Cedrica, tak samo zresztą jak on moją. Tym bardziej mnie dziwiło, że nigdy choćby słowem nie wspomniał o jakimś kuzynie.
- Po pierwsze nie było o czym mówić, to nikt ważny. A po drugie nie mówiłem nic, bo nie utrzymywałem z nim żadnych kontaktów od lat. Ostatnio widziałem go, kilka dobrych lat temu. Łączy nas jedynie to, że nasze matki są siostrami. Tylko, że każda poszła w swoją stronę i niewiele ze sobą od tego czasu rozmawiają. Bo i o czym? Skoro jej nowa rodzina, wiedzie zupełnie inne życie od naszego. Kompletnie do nas nie pasują. Dlatego mama, ostatnio bardzo mnie zaskoczyła. Prosząc, abym zgodził się, gościć go tutaj. Nie wiem, co ją napadło. Ale nie chciałem jej odmawiać - coraz bardziej ciekawi mnie, nasz tajemniczy gość. Wygląda na to, że nie jest kolejnym snobem, jak wszyscy dookoła. Jego mama musi być bardzo mądrą kobietą, że poszła własną drogą i wyzwoliła się z naszych kręgów. Tylko, że chyba przez to, naraziła się na rodziny ostracyzm. Chociaż, może wyszło jej to na dobre? Czasem lepiej odciąć się od toksycznych ludzi. 
- To może mi o nim opowiedz? Kim jest? Czym się zajmuje? Powinnam to chyba wiedzieć. W końcu, to nasz gość. O czym mam z nim niby rozmawiać, skoro nic o nim nie wiem? - czekam na jakieś informację, ale Cedric robi tylko niezadowolona minę.
- Amelia! Przecież ja ci nie każę z nim rozmawiać ani dotrzymywać towarzystwa. Jego pobyt tutaj, wcale mnie nie cieszy. Niezbyt się lubimy, więc nie mam zamiaru poświęcać mu swojego czasu, którego i tak nie mam. I ty też nie musisz. Maria przygotuje mu pokój, a potem, sam niech się sobą zajmie. A ty, jak jesteś taka ciekawa, to sama go sobie o wszystko zapytaj. Dla mnie jego sposób na życie, jest zwyczajne śmieszny. Myśli, że zrobi wielką karierę sportową, a jest co najwyżej przeciętny. Mógłby w końcu dorosnąć i zająć się czymś sensownym. Zresztą nie będę dłużej o nim rozmawiał, jestem już i tak spóźniony - po tych słowach, Cedric opuszcza dom, trzaskając za sobą głośno drzwiami. Widocznie jest oburzony, że musi gościć w swoim pałacu, kogoś kogo uważa za gorszego od siebie i wprost nie cierpi. Niestety informację, które zdradził na niewiele mi się przydały. Wciąż praktycznie nic nie wiem. Przez co, wyjdę na kompletną egoistkę. Nie interesującą się, niczym poza sobą. Po chwili, uświadamiam sobie na dodatek, że nawet nie mam pojęcia, jak na imię ma jego kuzyn, który pojawi się tutaj za parę godzin. Mimo to, uśmiecham się sama do siebie, ciesząc z niespodziewanego towarzystwa. 




Czasami nienawidziłam Cedrica, za jego wyniosłość i traktowania innych z góry i za gorszych od siebie. Potrafił oczerniać nawet własną rodzinę, co zademonstrował przed momentem. Pieniądze zepsuły go do reszty. Nie dość, że nigdy go nie kochałam. To z każdym dniem naszego wspólnego życia, tracę do niego ostatnie pokłady sympatii. Gdyby nie to, że nasi rodzice zaaranżowali nasze małżeństwo, praktycznie wymuszając na nas zaręczyny. Prawdopodobnie, nie chciałabym nawet utrzymywać z nim kontaktu. Znamy się z Cedriciem od dziecka. W dzieciństwie można powiedzieć, że byliśmy nawet przyjaciółmi. Ale jeszcze kilka lat temu, był zupełnie innym człowiekiem. Nie mam pojęcia, co go tak zmieniło. Niestety im bliżej ślubu, tym bardziej stawał się nie do wytrzymania.




Wybierając jakieś ubrania ze swojej ogromnej garderoby, staram się znaleźć coś, co nie wygląda, jak z najdroższych czasopism o modzie. Próbuję wyglądać zwyczajnie, aby zrobić wrażenie normalnej dziewczyny, a nie bogatej księżniczki, mającej pusto w głowie. Traktującej wszystkich z wyniosłością. Dużo sobie obiecywałam, po tej nowej znajomości. Miałam nadzieję, że może w końcu znajdę jakiegoś sprzymierzeńca w tym domu. Chociażby na krótką chwilę. Który pomoże mi zapomnieć o sytuacji bez wyjścia w jakiej się znalazłam i spędzi ze mną trochę czasu, pokazując normalne życie.
Byłam okropnie spragniona normalności i życia, jakie wiodą inni.

4 komentarze:

  1. NA PRAWDĘ SUPER SIĘ ZACZYNA!
    Takie bogate opisy. Tyle uczuć i przemyśleń aż wciągasz do środka opowiadania. Bardzo dobrze czyta się perspektywę Ameli.
    Nie polubiłam tego całego Cederika, który z tych kilku dialogów wygląda na humorzastego. Jedyny jego plus to że jest bogaty.
    Nowy mieszkaniec w domu bardzo intryguje. Mam przeczucie że będzie zupełnie inny od Cedrika. Mam nadzieję że będzie bratnia dusza bohaterki.
    Mam jeszcze zapytanko, czy bd dodani bohaterowie? 😀
    Do następnego,
    N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohaterowie będą dodani, jak już zdecyduję się ostatecznie, kim oni będą. A właściwie, problem mam tylko już z jednym. 😀😉

      Usuń
    2. Ale super 😊 Oki to czekam!

      Usuń
  2. Super że dodałaś już pierwszy rozdział. Zapowiada się interesująco. Już od pierwszego rozdziału nie lubię Cedrika. Jego matka tak samo jak i jej też nie przypadła mi do gustu , mimo że tylko trochę o nich wspomniałaś ;) Nowy lokator bardzo mnie intryguje i zastanawiam się kim on będzie.Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i bohaterów ;)

    OdpowiedzUsuń