Trzy
miesiące wcześniej
Ciepłe
promienie majowego słońca, skutecznie wybudzają mnie ze snu.
Wczoraj po raz kolejny, zasnęłam nad czytaną książką,
zapominając o zasłonięciu zasłon.
Otwieram
powoli oczy, rozpoczynając kolejny dzień, swojego idealnie
beznadziejnego życia. Spoglądam na zegarek, wskazujący ósmą
rano. Wzdycham
z niezadowoleniem, wiedząc że powinnam wstać wcześniej. Za pół
godziny przecież, Maria poda śniadanie. A
ja znowu usłyszę wykład na temat swojej nieuprzejmości i nie
szanowaniu jej pracy. Maria była tutaj właściwie od wszystkiego.
Gotowała, sprzątała, robiła zakupy oraz wtrącała się w nasze
życie, najbardziej jak się tylko dało. Osobiście wcale nie
potrzebowałam gosposi, sama mogłam przejąć wykonywanie, wszystkich
jej obowiązków, ale Cedric się uparł. Dlatego też, musiałam po
raz kolejny ustąpić i zaakceptować jej obecność tutaj.
Przekręcam
głowę w bok ze złudną nadzieją, że ujrzę swojego narzeczonego.
Tak jak się spodziewałam. Jego strona łóżka, jest idealnie
nienaruszona. Satynowa
pościel, nie nosi nawet najmniejszego śladu używania. Kolejną już
noc z rzędu, spędził gdzie indziej. Powoli, przestawało mnie to
nawet obchodzić. Nie żądałam, kolejnych wyjaśnień, które
najczęściej były i tak, zwykłym stekiem kłamstw. Wciąż
udawałam głupią i starałam się wyglądać na naiwną narzeczoną,
która bezgranicznie wierzy w każde słowo Cedrica. Narzeczoną,
która nie ma bladego pojęcia o jego zdradach i licznych kochankach.
Mimowolnie
spoglądam na swój pierścionek zaręczynowy. Dowód naszej,
rzekomej miłości. Uśmiecham się ironicznie sama do siebie,
wiedząc że to tylko kolejna próba pokazania innym, jak idealne i
szczęśliwe życie wiedziemy ze sobą. Kolejna rzecz na pokaz, przed
snobistycznym towarzystwem. Nawet on jest beznadziejny. Ciężki i
widoczny z daleka diament,
wart tysiące euro. Zupełnie nie w moim stylu. Nie znosiłam
przesadnej i
aż nazbyt eleganckiej biżuterii,
ale nawet w tej kwestii. Nikt
nie chciał posłuchać, tego co mam do powiedzenia.
Cedric
wolał posłusznie zastosować się do zaleceń mojej matki niż
wziąć pod uwagę moje zdanie. Ja nie miałam tu, nic do
powiedzenia. Miałam tylko pięknie wyglądać i zachowywać się
nienagannie. Czułam się, jak porcelanowa lalka wystawiona na
sklepowej wystawie. Nienawidziłam swojego życia i otaczających
mnie osób. Niestety nie miałam siły i odwagi, żeby cokolwiek
próbować zmienić. Od
najmłodszych lat byłam sterowana i wykonywałam posłusznie,
wszystkie polecenia matki. To ona decydowała jaką szkołę skończę,
jakich będę miała znajomych, czy zainteresowania. W
przeciwieństwie do niej tata pozwalał, od czasu do czasu na jakieś
ustępstwa, tym samym jej się narażając. Aż pewnego dnia,
całkowicie poddał się jej rządom, będąc kompletnie bezradnym,
gdy kawałek po kawałku niszczyła mi życie.
Schodzę
na dół po niekończących się marmurowych schodach, z wypolerowaną
na błysk drewnianą
poręczą.
Nasz dom przypominał, niekończący się labirynt korytarzy i
pokojów. Chociaż tego nawet, nie dało się nazwać domem, to była
rezydencja pozbawiona jakiegokolwiek ciepła i wyższych uczuć.
Jeszcze gorsza niż dom, w którym się wychowałam. Tamten, choć
wyglądał podobnie, przynajmniej posiadał w sobie nieliczne
osoby, dla których liczyło się coś więcej niż tylko status
materialny.
Za to tutaj,
liczyła się tylko suma zgromadzonych pieniędzy na koncie i jaką
osobistość udało ci się poznać w
minionym
tygodniu. Chociażby podczas jednej z charytatywnej kolacji, która w
rzeczywistości, była jedną wielką galą próżności i pokazem
mody, na którym można było zaprezentować, kreacje
od sławnego projektanta. Nie znosiłam tej obłudy i zakłamania.
Dlatego wszelkimi możliwymi sposobami, starałam się jak
najrzadziej pojawiać na takich uroczystościach. Wychodziłam
z założenia, że powinno się pomagać bez zbytniego rozgłosu, czy
na pokaz.
Wchodzę
do jadalni, dostrzegając siedzącego przy stole Cedrica. Jak zawsze
czyta gazetę, a obok niej, znajduje się najnowszy model tabletu z
otwartą stroną, aktualnych notowań giełdowych.
-
Dzień dobry, Cedricu - zajmuję miejsce naprzeciwko niego. Nalewając
sobie pomarańczowego soku
do szklanki.
-
Witaj, Amelio. Spóźniłaś się. Dobrze wiesz, że w naszych
kręgach, nie wygląda to dobrze. I co to
za ubiór? Piżama służy do spania, a nie chodzenia w niej po domu
- spogląda na mnie z wyrzutem. Jak zwykle, nie spełniłam jego
oczekiwań.
-
Przepraszam, postaram się bardziej dbać o punktualność i dobór
swojego stroju. Aby więcej cię nie denerwować. O której wczoraj
wróciłeś? Powinieneś bardziej o siebie dbać, zbyt dużo
pracujesz - mówię
z udawaną troską. Doskonale zdając sobie sprawcę, że wcale nie
spędził tej nocy na pracy, a w jedynym z pięciogwiazdkowych
hoteli, wraz z kolejną swoją zdobyczą.
Czasami miałam ochotę, wykrzyczeć mu prosto w twarz, jak okropnym
jest człowiekiem. Ale wciąż mnie coś przed tym powstrzymywało.
Może
to nauki matki, która uważała, że kobieta powinna rozumieć
potrzeby mężczyzny. A skoro sama go nie zadowala, to powinna
pozwolić na poszukanie tego, gdzie indziej. Kompletnie się z nią
nie zgadzałam, ale lata wpajania takich bzdur do głowy, mogły
przynieść jakieś efekty.
-
Wiesz, że robię to dla nas. Aby dobrze się nam żyło i niczego
nam nie zabrakło - jakby kiedykolwiek mogło. Choćbyśmy już do
końca życia, nie otrzymali nawet jednego euro i tak majątku
naszych rodzin, wystarczyłoby na kilka następnych pokoleń.
Powstrzymuję
się jednak, od wypowiedzenia tego na głos.
Reszta
śniadania, upływa nam w ciszy. Jestem z tego zadowolona. Coraz
bardziej męczyły mnie rozmowy z nim. Wciąż nie potrafiłam sobie
wyobrazić, jak zniosę resztę życia, dzieląc
go z jego osobą.
Za trzy miesiące bierzemy ślub, który ostateczne przypieczętuje
mój marny los. A
data piętnastego sierpnia, coraz bardziej mnie przerażała.
-
Zapomniałbym. Przez kilka następnych tygodni, będziemy mieli
gościa. Mój kuzyn, poszukuje w
mieście mieszkania,
w którym chce zamieszkać. Dopóki sobie czegoś nie znajdzie, może
liczyć na naszą gościnność. Mam nadzieję, że to dla ciebie nie
problem - zaskakują mnie jego słowa. Cedric nigdy nie był zbyt
otwarty na jakichkolwiek gości.
-
Oczywiście, że nie. Ale nie przypominam sobie, żebym o kimś takim
kiedykolwiek słyszała. Dlaczego nie mieliśmy okazji się do tej
pory poznać? - znałam praktycznie całą rodzinę Cedrica, tak samo
zresztą jak on moją. Tym
bardziej mnie dziwiło, że nigdy choćby słowem nie wspomniał o
jakimś kuzynie.
-
Po
pierwsze nie było o czym mówić, to nikt ważny. A po drugie nie
mówiłem nic, bo
nie utrzymywałem z nim żadnych kontaktów od lat. Ostatnio
widziałem go, kilka dobrych lat temu. Łączy nas jedynie to, że
nasze matki są siostrami. Tylko, że każda poszła w swoją stronę
i niewiele ze sobą od
tego czasu
rozmawiają. Bo i o czym? Skoro jej nowa rodzina, wiedzie zupełnie
inne życie od naszego. Kompletnie do nas nie pasują. Dlatego mama,
ostatnio bardzo
mnie zaskoczyła. Prosząc, abym zgodził się, gościć go tutaj. Nie
wiem, co ją napadło. Ale nie chciałem jej odmawiać - coraz
bardziej ciekawi mnie, nasz tajemniczy gość. Wygląda na to, że
nie jest kolejnym snobem, jak
wszyscy dookoła.
Jego mama musi być bardzo mądrą kobietą, że poszła własną
drogą i wyzwoliła się z naszych kręgów. Tylko, że chyba przez
to, naraziła się na rodziny ostracyzm. Chociaż, może wyszło jej
to na dobre? Czasem
lepiej odciąć się od toksycznych ludzi.
-
To może mi o nim opowiedz? Kim jest? Czym się zajmuje? Powinnam to
chyba wiedzieć. W końcu, to nasz gość. O czym mam z nim niby
rozmawiać, skoro nic o nim nie wiem? - czekam na jakieś informację,
ale Cedric robi tylko niezadowolona minę.
-
Amelia!
Przecież
ja ci nie każę z nim rozmawiać ani dotrzymywać towarzystwa. Jego pobyt tutaj, wcale mnie nie
cieszy. Niezbyt się lubimy, więc nie mam zamiaru poświęcać mu
swojego czasu, którego i tak nie mam. I ty też nie musisz. Maria przygotuje mu pokój, a
potem, sam niech się sobą zajmie. A ty, jak jesteś taka ciekawa, to
sama go sobie o wszystko zapytaj. Dla mnie jego sposób na życie, jest zwyczajne śmieszny. Myśli, że zrobi wielką karierę
sportową, a jest co najwyżej przeciętny. Mógłby w końcu
dorosnąć i zająć się czymś sensownym. Zresztą nie będę dłużej o nim rozmawiał, jestem już i tak spóźniony - po tych słowach, Cedric
opuszcza dom, trzaskając za sobą głośno drzwiami. Widocznie jest oburzony,
że musi gościć w swoim pałacu, kogoś kogo uważa za gorszego od
siebie i wprost nie cierpi. Niestety informację, które zdradził na
niewiele mi się przydały. Wciąż
praktycznie nic nie wiem. Przez co, wyjdę na kompletną egoistkę.
Nie interesującą się, niczym poza sobą. Po
chwili, uświadamiam
sobie na
dodatek,
że nawet nie mam pojęcia, jak na imię ma jego kuzyn, który
pojawi się tutaj za parę godzin. Mimo to, uśmiecham się sama do siebie, ciesząc z niespodziewanego towarzystwa.
Czasami
nienawidziłam Cedrica, za jego wyniosłość i traktowania innych z
góry i za gorszych od siebie. Potrafił oczerniać nawet własną
rodzinę, co zademonstrował
przed
momentem. Pieniądze zepsuły go do reszty. Nie dość, że nigdy go
nie kochałam. To z każdym dniem naszego wspólnego
życia, tracę do niego ostatnie pokłady sympatii. Gdyby nie to, że
nasi rodzice zaaranżowali nasze małżeństwo, praktycznie
wymuszając na nas zaręczyny. Prawdopodobnie,
nie chciałabym nawet utrzymywać z nim kontaktu. Znamy się z
Cedriciem od dziecka. W dzieciństwie można powiedzieć, że byliśmy
nawet
przyjaciółmi.
Ale jeszcze kilka lat temu, był zupełnie innym człowiekiem. Nie
mam pojęcia, co go tak zmieniło. Niestety im bliżej ślubu, tym
bardziej stawał się nie do wytrzymania.
Wybierając
jakieś ubrania ze swojej ogromnej garderoby, staram
się znaleźć
coś, co nie
wygląda, jak z najdroższych czasopism o modzie. Próbuję wyglądać zwyczajnie, aby zrobić wrażenie normalnej
dziewczyny, a nie
bogatej księżniczki, mającej pusto
w głowie.
Traktującej wszystkich z wyniosłością. Dużo sobie obiecywałam,
po tej nowej znajomości. Miałam nadzieję, że może w końcu
znajdę jakiegoś sprzymierzeńca w tym domu. Chociażby na krótką
chwilę. Który pomoże mi
zapomnieć o sytuacji bez wyjścia w jakiej się znalazłam i spędzi
ze mną trochę czasu, pokazując normalne życie.
Byłam okropnie spragniona normalności i życia, jakie wiodą inni.
NA PRAWDĘ SUPER SIĘ ZACZYNA!
OdpowiedzUsuńTakie bogate opisy. Tyle uczuć i przemyśleń aż wciągasz do środka opowiadania. Bardzo dobrze czyta się perspektywę Ameli.
Nie polubiłam tego całego Cederika, który z tych kilku dialogów wygląda na humorzastego. Jedyny jego plus to że jest bogaty.
Nowy mieszkaniec w domu bardzo intryguje. Mam przeczucie że będzie zupełnie inny od Cedrika. Mam nadzieję że będzie bratnia dusza bohaterki.
Mam jeszcze zapytanko, czy bd dodani bohaterowie? 😀
Do następnego,
N
Bohaterowie będą dodani, jak już zdecyduję się ostatecznie, kim oni będą. A właściwie, problem mam tylko już z jednym. 😀😉
UsuńAle super 😊 Oki to czekam!
UsuńSuper że dodałaś już pierwszy rozdział. Zapowiada się interesująco. Już od pierwszego rozdziału nie lubię Cedrika. Jego matka tak samo jak i jej też nie przypadła mi do gustu , mimo że tylko trochę o nich wspomniałaś ;) Nowy lokator bardzo mnie intryguje i zastanawiam się kim on będzie.Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i bohaterów ;)
OdpowiedzUsuń